Góry, wolność i....włosy czyli jak dbać o włosy na szlaku

Góry zawsze były dla mnie czymś więcej niż tylko miejscem na mapie.. To mój azyl, niezmierzona "pustelnia", przestrzeń, w której oddycham pełną piersią i odzyskuję spokój. To tutaj uczę się doceniać siebie samą i nabierać dystansu do codziennego życia. Od zawsze też kojarzą mi się z wakacjami, bo to właśnie tam najlepiej przychodziła mi ta trudna nauka aby nie stresować się i nie przejmować rzeczami na które nie mam wpływu..


Ale prawda jest taka, że poza pięknymi widokami i satysfakcją z pokonanej trasy, często wracałam z gór… z włosami w stanie lekkiej katastrofy 😅. Kołtuny, przesuszone końcówki, połamane kosmyki tam i tu gdzie plecak ocierał się o szyję, ramiona i kurtkę. Nie wspominając już o kapeluszu. Wtedy zrozumiałam, że jeśli potrafię zatroszczyć się o swoje samopoczucie, oraz ciało na szlaku dzięki odpowiednie butom, ubraniom, krem SPF i oczywiście odpowiedniemu nawadnianiu, to mogę zatroszczyć się także o włosy.

I właśnie tym chcę się dziś z Wami podzielić: jak zabezpieczyć włosy na parogodzinne wyprawy w góry (i nie tylko), by chronić je przed uszkodzeniami i sprawić, że nawet po 30 km marszu będą wyglądały (i czuły się) dobrze. Tak dobrze jak czułam się ja na poniższym zdjęciu, bo z takim widokiem z "wanny", mogłabym myć włosy nawet codziennie.

A więc zacznijmy od zadania sobie podstawowego pytania czyli co tak naprawdę szkodzi włosom na szlaku?

Jednym z najbardziej szkodliwych czynników pogorszenia stanu włosów po marszu, ćwiczeniach itp to uszkodzenia mechaniczne czyli w tym przypadku:
🎒 Tarcie plecaka lub kurtki – szczególnie narażone na nie są miejsca na karku i plecach, gdzie ramiączka plecaka ocierają się o włosy. Tarcie niszczy osłonkę włosa, prowadzi do łamania i rozdwajania końcówek.

Następnie możemy wymienić coś co zwłaszcza w Australii jest niemiłosiernie szkodliwe i to nie tylko dla naszych włosów, ale także skóry czyli:
🌞 Słońce (promieniowanie UV) – włosy, tak jak skóra, reagują na promieniowanie UV. Promienie słoneczne uszkadzają keratynę (białko budujące włos), powodują blaknięcie koloru i przesuszenie. W efekcie kosmyki stają się szorstkie i matowe.

Trzecim czynnikiem, o którym należy pamiętać to:
💨 Wiatr – rozwiewa włosy, powodując ich splątanie i mikrouszkodzenia mechaniczne w warstwie łuski. Im dłuższe włosy, tym bardziej narażone na „efekt kołtuna”. Powiewając sobie swobodnie na wietrze tu i tam narażone są na zahaczania o gałęzie bądź otarcia o skały, co naraża je na wyrwanie, ciągnięcia bądź połamanie.

Ostatnie o czym chciałabym wam tutaj wspomnieć to coś co u nas nie jest, aż tak odczuwalne jak w Europie chociażby, ale i tak jest bardzo uporczywe kiedy jedziemy na szlak do parku położonego bardziej w głębi kontynent, a mianowicie:
❄️ Suchość powietrza – w wyższych partiach gór powietrze jest często bardziej suche, co sprzyja odparowywaniu wilgoci z włosa i w przypadku kręconych włosów ich puszeniu. Co widać na poniższym zdjęciu. Moje włosy na końcu szlaku zamieniły się w sianowate monstrum. Był to jeden z naszych pierwszych szlaków, który szybko nauczył mnie abym zawsze zabierała ze sobą coś do zabezpieczenia włosów przed suchym powietrzem.

Szybko zatem zapewne pojawiło się w waszej głowie pytanie klucz: Jak zabezpieczyć włosy na wyprawę w góry czy ogólnie na szlak ?

1. Absolutnie podstawowa rzecz, o której trzeba pomyśleć już na początku czyli wygodna i dobrze związująca włosy fryzura.

Wygodne, niezbyt mocne, ale też nie zbyt luźne upięcie ochronne to must-have.
Jeden warkocz klasyczny lub francuski – chroni włosy przed plątaniem i ogranicza powierzchnię narażoną na słońce. Osobiście to moja ulubiona fryzura na szlak.
Dwa warkocze – idealne dla długich włosów, dodatkowo mniej uciskają w jednym miejscu przy noszeniu plecaka.
- Luźny niski kok, związny materiałową frotką - sprawdzi się przy krótszych włosach
- Buff / opaska / szeroka chustachroni przed słońcem i wiatrem, zmniejsza tarcie włosów o ubranie. Sprawdza się dobrze jednak gorzej kiedy mamy plecak.

Warto unikać ciasnych gumek, metalowych spinek, wsuwek bądź ciasnych upięć blisko skóry głowy, mogą uszkodzić włosy pod wpływem nacisku i ruch.

2. Ochrona przed słońcem i wiatrem

Nasze włosy nie mają mechanizmów obronnych przed promieniowaniem UV, nie złuszczają się jak skóra, a uszkodzenia są trwałe. Dlatego warto ze sobą nosić:
- mały podróżny olejek z UV bądź mgiełkę z filtrem UV - coś lekkiego co nie obciąża/nie lepi włosów, a co można bez problemu aplikować nawet po pare razy w ciągu dnia. Warto pamiętać, że włosy farbowane/rozjaśniane (nawet pasemka) są szczególnie wrażliwe na działanie słońca. Ja od lat nie rozstaję się z olejkiem z czarnuszki, który jest naturalnym filtrem UV. Zabieram go absolutnie wszędzie ze sobą ! Bo jeśli lubicie rozpuszczać włosy to zdjęć tak jak ja to nic tak nie przyda się do ich ogarnięcia po rozpleceniu ich na wietrze jak dobry olejek/serum.
- kapelusz bądź chusta na głowę – działa jak naturalna bariera. Plus: wygląda stylowo i dodaje hikingowego vibe’u.

 3. Nawilżenie, odżywienie i zabezpieczenie czyli prewencja działa najlepiej

Dobrze zabezpieczone włosy na wyprawę to włosy dobrze odżywione. Warto zatem na dzień przed planowaną datą wycieczki urządzić sobie małe włosowe SPA. Warto na dzień przed wyprawą dopieścić nasze włosy tym co lubią najbardzej, u mnie sprawdza się maska domowej roboty z żółtkiem jajka, miodem, witaminą E oraz odżywką z Garnieja Fructis Oil Repairing 3. Nakładam ja na zwilżone wodą włosy na około 20-30 minut. Po tym czasie nakładam na nią olej np. arganowy, z pestek malin, czarnuszki i trzymam na głowie przez około godziny. Dopełniam tym samym moją pielęgnacje olejowaniem. Następnie wszystko zmywam i myje normalnie włosy.

Rano przed wyjściem używam serum silikonowego lub oleju na końcówki, który stwarza dodatkowy „film” ochronny na włosach.

4. Włosowy niezbędnik w plecaku

Wybierając się na szlak trzeba być przygotowanym na wszystko, dlatego warto zawsze mieć spakowaną dodatkową
- frotkę do włosów bądź łapacz, na wypadek gdyby coś stało się z naszą obecną bądź z jakiejś przyczyny musielibyśmy (chcieli) zmienić naszą fryzurę. Już niejednokrotnie zdarzało mi się, że posiadanie dodatkowej frotki ratowało mi życie na szlaku.
- serum/olejek zabezpieczający włosy
- składane lusterko żeby po zdjęciu kapelusza/czapki uniknąć szoku 🙈

Dlaczego warto przygotować swoje włosy na wypad w góry ?

Kochając góry, uczymy się kochać siebie; swoje ciało, skórę, włosy. A czasem wystarczy naprawdę niewiele aby poprawić ich stan np. poprzez zapobieganie uszkodzeniom mechanicznym, odpowiednią fryzurę bądź mały olejek, który możemy wcisnąć w te drobną, boczną kieszonkę do której nic nie wchodzi.

Dbanie o włosy na szlaku to drobny gest, który sprawia, że wracam nie tylko zadowolona z trasy, ale przede wszystkim ze spokojem. Spokojem, że po szybkim prysznicu jestem gotowa na wypad z przyjaciółmi do knajpki bądź restauracji, a moje włosy dalej wyglądają dobrze. Nie muszę ich od razu myć czy przejmować się tym, że stoją w każdą stronę. Bo jeśli potrafię dźwigać 10 kg plecak przez 15-20 km, to mogę też poświęcić 5 minut, żeby ochronić swoje kosmyki przed jego ramionami 😉

 A jak to wygląda u Ciebie ?

Jak dbasz o włosy podczas wypadów w góry? Jesteś #teamWarkocz czy #teamKok? A może masz swoje patenty na mgiełki ochronne DIY? Podziel się w komentarzach – chętnie przetestuję na kolejnym szlaku.

Pozdrawiam, 
Madeline

6 komentarzy:

  1. Ooo what a beautiful place to visit and thanks for sharing your photos here!

    Allie of
    www.allienyc.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. To może to taki mały znak aby wrócić na szlak :) <3

      Usuń
  3. świetny wpis :) bardzo inspirujący! cóż, dawno nie byłam na żadnym szlaku, ale bardzo lubię spacerować po górach i z pewnością prędzej czy później rócę na ich ścieżki. O włosy dbać trzeba, to fakt. Ja najczęściej mam luźnego koka albo czapkę, zależy, jaka pora roku :D Każda twoja rada jest niezwykle cenna i uważam, że warto wziąć je do serca :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa! 😊 Cieszę się, że wpis Cię zainspirował — może to właśnie taki mały znak, żeby w te wakacje wrócić na górski szlak i dać się porwać naturze :) Pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń

Polecane Posty

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger