Macierzyństwo dało mi włosy, o jakich zawsze marzyłam
Długo się zbierałam, żeby o tym napisać.. Bo jak opisać coś tak zwykłego i jednocześnie tak… symbolicznego? Ale chyba właśnie dlatego chcę to zapisać. Nie wiem, jak to brzmi dla innych, ale macierzyństwo naprawdę zmieniło moje włosy. Bo wiecie Zawsze chciałam mieć „te” włosy. Wiecie, o co mi chodzi. Takie, które są pełne, miękkie, zdrowe, naturalne. Takie, które się błyszczą. Które układają się „same”, ale w taki sposób, że wyglądasz jakbyś nie musiała się starać. Które nie muszą być wymodelowane, żeby wyglądać dobrze.. Ohh ile godzin spędziłam nad analizowaniem składów, punktu rosy, metod olejowania czy nakładania masek, to wszystko sprawiło, że mocno rozwinęłam się w temacie świadomej pielęgnacji włosów. Tylko, że moje włosy, nie zawsze chciały współpracować..
Potem zostałam mamą 👶
I przez pierwsze miesiące wszystko było na opak. Moje ciało, stało się... inne, skóra inna. Ja, próbująca odnaleźć się w nowej roli kompletnie nie miała na to wszystko czasu.
Włosy? Miałam wrażenie, że po porodzie lecą garściami. Zgarniałam je z poduszki, ze swetra, spod prysznica i nie ukrywam było to mocno dołujące, bo dla mnie włosy to coś więcej niż tylko włosy, które "przecież odrosną".. To część mnie i w zalewie pociążowych zmian, które działy się w moim ciele czułam się coraz mniej jak ja... Nie miałam siły analizować PEH, myć metodą kubeczkową. Po prostu robiłam to, co mogłam. Czasem nałożyłam maskę, a czasem miałam jedynie kilka minut aby na szybko je umyć szamponem. Ale ciało i hormony robiło swoje. Robiłam swoje też ja, aby odzyskać kontrolę nad sobą, swoim ciałem i włosami..A po tym jak wyszliśmy z okopów "newborn stage" zaczęłam działać razem z wcierkamki i olejami.
I po jakimś czasie zauważyłam różnicę, coś zaczęło się dziać..
Zaczęły rosnąć nowe.
Dosłownie. Baby hair wszędzie. Przy skroniach, na czubku głowy, jakby moje ciało powiedziało: „Dobra, widzimy, że się starasz więc pokażemy Ci efekty”. Zaczęły wracać ! Inne niż wcześniej, bardziej miękkie, grubsze, mniej kapryśne. Zaczęłam je obserwować. Nie stylizować, nie poprawiać, tylko.. obserwować . I z tygodnia na tydzień widziałam, że mam dokładnie takie włosy, jakich chciałam całe życie. Takie, które będą pięknie spadają kaskadami na moje plecy. W końcu oglądając zdjęcia mogę na nie spojrzeć i powiedzieć "Tak, mam naprawdę piękne włosy". Takie zdjęcia, które kiedyś jako Babcia będę oglądała z wnuczkami, delikatnie pocierając fotografię ze wzruszeniem, że te najpiękniejszy włosy przyszły do mnie właśnie po porodzie.
Coś się we mnie przestawiło.
Zrozumiałam, że pielęgnacja to nie tylko to, co nakładam na głowę.
To też:
- sposób w jaki traktuje siebie i to co robię,
- brak irytacji kiedy coś nie wygląda „perfekcyjnie”,
- wewnętrzny spokój i równowaga.
Macierzyństwo przyniosło mi najpiękniejsze włosy, nie za sprawą hormonów, lecz dlatego, że przestałam z nimi walczyć. Zaczęłam je dostrzegać, słuchać i odpowiadać na ich potrzeby. Nie trzymałam się sztywnych zasad, nie liczyłam minut z olejem czy maską. Po prostu dawałam im to, czego potrzebowały, wtedy, gdy czułam, że to właściwy moment.
Dziś patrzę w lustro inaczej. Nie poprawiam ich nerwowo. Nie kręcę głową z irytacją, że znowu coś odstaje. Nie zastanawiam się czy aby na pewno dobrze zrobiłam, że nałożyłam tę maskę proteinową po tym jak ostatnio hennowałam włosy..
Nie myślę: „można by je bardziej wygładzić”.
Myślę:
„Taka jestem. Takie są moje włosy. Silne, rosnące, moje.”
To może nie będzie najbardziej techniczny wpis o pielęgnacji włosów, jaki tu znajdziesz, ale może właśnie ten najbardziej potrzebny.
I jeśli czytasz to w momencie, kiedy Twoje są „jakieś takie nie”, to przytulam.
One wrócą, zobaczysz :) I będzie pięknie.
Pozdrawiam serdecznie, Madeline🌷
Świetny wpis :) Fajnie, że mówisz o włosach nie tylko od strony pielęgnacji, ale też emocji. U mnie też coś się „przestawiło” po porodzie i totalnie to rozumiem :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ❤️ Dokładnie tak, po porodzie wiele się zmienia, także w naszej relacji z włosami :)
UsuńNaprawdę potrzebowałam to przeczytać. Dzięki za tę szczerość i za to, że nie wszystko musi być perfekcyjne. 💛
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno ❤️ Cieszę się, że te słowa mogły być Ci choć trochę bliskie. Nie jesteśmy same w tej całej gonitwie powrotu do tego co było przed "ciążą i dzieckiem" :)
Usuń