Na początku mieliśmy przyjechać tylko na półtora roku. Bez presji i bez deklaracji. Nie nastawialiśmy się ani na szybki powrót do Polski ani tym bardziej na "usilne zostawanie" na Antypodach. Wyszliśmy z założenia, że co ma być to będzie. Pełni entuzjazmu, z głowami pełnymi planów i gotowości do działania, stawialiśmy pierwsze kroki po drugiej stronie świata. Byliśmy tu sami, sami w obcym kraju, oddalonym tak daleko od naszej kochanej i znajomej Polski. Mieliśmy wiedzę wyniesioną ze studiów, zapał do pracy i pełną świadomość, że wszystko będziemy musieli zbudować od podstaw. Początki były wymagające, ale już po kilku miesiącach oboje pracowaliśmy w swoich zawodach, a australijska rzeczywistość zaczynała nabierać kolorowych, przyjemnych barw. Do czasu gdy w marcu wszystko nagle się zatrzymało. Pandemia sparaliżowała świat, a my utknęliśmy tuż przed złożeniem aplikacji o kolejną wizę dokładnie w momencie, gdy kończyła się ta, na której byliśmy.

Pamiętam jak na początku zastanawialiśmy się nad powrotem do Polski.
W końcu to nasz kraj, tam mamy rodzinę, przyjaciół, jesteśmy obywatelami Polski, a przede wszystkim tam w razie czego przysługuje nam pełna opieka medyczna i to jeszcze za darmo. W Australii rzeczywistość wyglądała inaczej. Jeśli nie jesteś stałym rezydentem (Permanent Residence) bądź obywatelem to za każdą usługę medyczną musisz zapłacić.. Czyli jeśli jesteś studentem, turystą czy tak jak my jednymi z tych rzadkich posiadaczy wizy tymczasowej, niesponsorowanej gdzie przysługuje Ci prawo do pracy w pełnym wymiarze godzin (full-time), nie musisz studiować, ale musisz za wszystko płacić. Oczywiście jest od groma możliwości ubezpieczenia się prywatnego. Co oczywiście zrobiliśmy jeszcze przed przylotem do Australii, ale chyba nie muszę wam mówić jak abstrakcyjnym przypadkiem jest covid i jak mało osób miało ubezpieczenie od "wybuchu globalnej pandemii". Oczywiście z biegiem czasu ubezpieczalnia zaczęły uwzględniać covida, ale pierwsze miesiące były pełne stresu i niepewności.
Chwile przed wysłaniem naszej aplikacji, zamknięto możliwość aplikowania o stałe wizy..
Aby aplikować o wizę stałego pobytu trzeba przejść całą długą procedurę wizową. Nie jest to nic "nie do przejścia" jak to wyolbrzymiają niektórzy, ale zajmuje sporo czasu i wymaga mocnej koncentracji aby wszystko dopiąć na czas. Jednak w dużym uproszczeniu. W naszym przypadku, aby aplikować o wizę stałego pobytu naszym głównym punktem do spełnienia było wypracowanie przez mojego Męża rocznego doświadczenia w Australii, stricte jako Inżynier. I ten rok pracy mijał mu w czerwcu, a między kwietniem a majem zamknięto możliwość aplikowania o wizy stałego pobytu bez podania czasu odroczenia bądź możliwości przedłużenie do tego czasu naszej tymczasowej wizy. Można było dalej aplikować o wizę turystyczną czy studencką jeśli było się na terenie Australii. U nas to nie wchodziło w grę. Nie byliśmy aż tak zrozpaczeni :). A więc zostaliśmy w dużym rozkroku pomiędzy zostaniem w Australii i bardzo niepewną przyszłością, a bardzo niepewnym lotem do Polski.. Większość lotów została odwołanych bądź przekładanych w nieskończoność (przez zamykanie kolejnych lotnisk).

Choć na początku wszyscy zakładali, że trzeba chwilę poczekać bo na pewno rząd wprowadzi jakąś opcję "przedłużania wiz", ze względu na tą całą sytuację to niestety szybko się okazało, że nic takiego nie zamierzają robić. I pomimo tego, że mieliśmy przygotowaną całą aplikację, o wizę aplikować nie mogliśmy. Utknęliśmy więc w czerwcu z papierami w ręku, które w normalnych warunkach dałyby nam upragniony stały pobyt. Tych kilkanaście papierów, które trzymać można było w jednej dłoni, a których zebranie zajęło nam tyle przygotowań i nerwów okazało się niczym innym jak bezużytecznie zadrukowanymi kartkami. Był wtedy koniec czerwca, a we wrześniu kończyła nam się wiza..

Rozpatrzenie wizy o stały pobyt trwa od kilku do kilkunastu miesięcy. Będąc na terenie Australii i aplikując o kolejną w większości przypadków wchodzi się na tzw. czas pomiędzy i zostaje nadana tzw. "bridging visa". Składa się na nią czas od kiedy skończyła Ci się Twoja wcześniejsza wiza do momentu uzyskania informacji o rozpatrzenie wniosku o kolejną + 1 miesiąc. Ten + 1 miesiąc jest przyznany na wypadek gdyby ktoś chciał odwołać się od uzyskanego rozpatrzenia np. gdyby odrzucono Ci przydzielenie wizy. W tym czasie przechodzi się na tzw. bridging visa. Przedłużona ona wszystkie warunki na wizie, na której było się w momencie aplikacji do uzyskania informacji o rozpatrzeniu. Czasami może trwać miesiąc, a czasami kilkanaście. Wszystko zależy od tego w jakim czasie dostaniesz odpowiedz z Departamentu Imigracji.

Kiedy powoli zaczynaliśmy się oswajać z myślą o powrocie, niespodziewanie z pomocą przyszedł pracodawca mojego męża. Dosłownie otworzył nam furtkę w covidowych procedurach. My nie mogliśmy zaaplikować sami o wizę, ale pracodawca w naszym imieniu już tak. I nie była to wiza sponsorowana, ale coś nowego powstałego na kanwie covidowych rozwiązań. Mogliśmy więc zrealizować nasz plan dokładnie w takiej formie jaką planowaliśmy od początku dzięki temu małemu wytrychowi. Nasza aplikacja ze względu na porządany przez rząd Australii zawód mojego Męża zajęła nam...2 miesiące. Co jest czymś niesamowicie ekspresowym w normalnych warunkach. Mieliśmy więc szczęście w nieszczęściu. Finalnie udało nam się zostać w Australii tak jak to planowaliśmy, na wizie na której planowaliśmy, ale stresu i nerwów, których doświadczyliśmy po drodze, nie są czymś czego chciałabym życzyć nawet największemu wrogowi. W tym wszystkim może pojawić się w waszej głowie jedno pytanie, a mianowicie..
Dlaczego zdecydowaliście się zostać w Australii ?
Pierwszą rzeczą, która w tej kwestii przeważyła szalę to fakt, że oboje pracujemy w naszych zawodach, możemy się w nich rozwijać i zdobywać doświadczenie. Od początku było to dla nas bardzo ważne i nie chcieliśmy aby nasze wykształcenie "przepadło gdzieś" w prozie życie na emigracji. Drugim aspektem, który jest równie bardzo ważny to fakt, że bardzo przywiązaliśmy się do tego kraju. Bardzo spodobało nam się australijskie podejście do życia, australijska przyroda, klima, a najbardziej to, że w Australii słońce średnio świeci 360 dni w roku :). Wciąż chcemy zobaczyć jak najwięcej i zwiedzić jak najwięcej się da. Ludzie żyją tutaj w atmosferze wolności, lekkości ducha, brak stresu o jutro, totalnego relaxu i czerpaniu z chwili. Co oczywiście ma swoje plusy i minusy, ale dla kogoś kto przyjeżdża z wiecznie zabieganej Europy jest to odskocznia dająca do myślenia. Poza tym poznaliśmy tutaj wspaniałych ludzi, zebraliśmy paczkę cudownych przyjaciół, których szkoda nam było opuszczać w tak niesprawiedliwych okolicznościach.

Przewrotnością losu staliśmy się "almost australians" (jak to często żartuje się z PR-ów) o wiele szybciej, niż zajęłoby to nam w normalnej procedurze. Zdaje sobie sprawę, że w tej sytuacji byliśmy w tej grupie szczęściarzy (ogromna ilość osób musiała w związku z wprowadzonymi restrykcjami opuścić Australię), dzięki czemu jeszcze bardziej doceniam każdy dzień spędzony tutaj.
Ktoś kiedyś powiedział: Jeśli chcesz aby coś w Twoim życiu się wydarzyło i do tego dążysz, działasz w tym celu to pomimo rzucanych kłód pod nogi zawsze znajdzie się jakiś sposób na ich przeskoczenie. Trzeba tylko nie tracić nadziei i się nie poddawać. I ja się pod tym podpisuje obiema rękami.
Mam nadzieję, że wy trzymacie się dobrze i pamiętajcie, że wszystko będzie dobrze.
Pozdrawiam Madeline
Mega, chciała bym kiedyś odwiedzić Australię :) Ja obecnie mieszkam w Niemczech , od 5 lat i bardzo mi sie tutaj podoba :)
OdpowiedzUsuńBardzo sie ciesze, najważniejsze to znaleźć swoje miejsce na Świecie :)
UsuńMI bardzo podoba się Bawaria w Niemczech. Jest to chyba jeden z piękniejszych regionów, w których byłam :)
Co do przyjazdu do Australii, mam nadzieję, że to szaleństwo z covidem się skończy i w koncu bedziemy mogli wrócić do normalności :).
Nieźle się nastresowaliście, ale widocznie taki efekt tego wszystkiego miał być :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Wam tam dobrze. Nie ukrywam, że o odwiedzinach u Was wciąż marzę :D
Serdecznie zapraszamy :) Mam nadzieję, że już wkrótce otworzą granice :) Dzięki temu całemu lockdownowi cały czas zwiedzamy nasz stan i mamy przygotowany wręcz wysyp górskich szlaków do pokazania Wam <3 :)
Usuń