Włosy w Sztuce: Syreny czyli 12+ obrazów, które mnie zaczarowały

Pomyślałam ostatnio, że fajnie byłoby urozmaicić trochę treści na blogu i dorzucić coś, co również bardzo mnie porusza czyli sztukę. A dokładniej: to, jak włosy przedstawiane są w malarstwie. Bo skoro włosy są dla mnie ważne na co dzień, to czemu nie spojrzeć na nie też od strony artystycznej? Od dawna zapisuję sobie obrazy na Pintereście, które mnie zachwycają, często właśnie przez to, jak artysta przedstawił włosy. Ich ruch, światło, fakturę… Te wszystkie detale, które sprawiają, że czuję, że coś nas łączy, coś pięknego, delikatnego i silnego zarazem.

Lato. Czas, kiedy wszystko wokół przypomina wodę, światło mieni się na liściach jak fale, powietrze staje się cięższe i bardziej leniwe, jakby płynęło. W takim właśnie czasie myśli nieuchronnie dryfują w stronę morza, oceanu, a wraz z nimi,  ku syrenom. Nie, nie tym naiwnie bajkowym, z różową muszlą w roli stanika. Myślę raczej o postaciach utkanych z mitów i obrazów, takich, które żyją bardziej na płótnie niż w opowieściach. Postaciach, które są pretekstem dla artysty, by opowiedzieć coś więcej, o świetle, ciele, ruchu, tajemnicy.

I właśnie włosy syren stały się dla mnie cichym bohaterem tych opowieści. To one poruszają się z wodą, z wiatrem, z emocją postaci. To one bywają jak wodorosty, jak strumienie farby, jak cienkie nitki światła. Dla mnie, osoby zakochanej zarówno we włosach, jak i w sztuce, te obrazy są czymś znacznie więcej niż tylko przedstawieniem mitycznych istot. Są malarskim studium teksturyruchu i zmysłowości zaklętych właśnie we włosach. 

Dlatego w tym wpisie chciałabym pokazać Wam 12 wybranych obrazów syren, które zatrzymały mnie właśnie tym, jak zostały ukazane ich włosy. To nie jest galeria syren w klasycznym sensie. To bardziej galeria nastroju, miejsca, w którym włosy stają się symbolem: wolności, kobiecości, rozpadania się w przestrzeni, bycia pomiędzy. Przy każdym obrazie zatrzymam się na chwilę. Opowiem Wam, co widzę, co czuję, co zachwyciło mnie w tym konkretnym ujęciu. Czasem będzie to ruch, czasem kolor, czasem cisza, którą można „usłyszeć” tylko patrząc.

1. "Piotruś Pan. Laguna Syren" ~ Scott Gustafson.
Ten obraz kojarzy mi się z dzieciństwem i marzeniami o tym, jak wyglądałby podwodny świat, gdyby naprawdę istniał. Syreny krążą tu jak w tanecznym wirze, a ich włosy unoszą się przy każdym ruchu, wirując razem z bańkami i światłem. Uwielbiam, jak są lekkie, pełne życia, jakby miały swoją własną osobowość. Każda fryzura jest inna, każda opowiada coś o właścicielce. Włosy są tu jak fala, miękkie, dzikie, swobodne. I właśnie za tę miękkość,  nie tylko wizualną, ale emocjonalną ten obraz tak mnie przyciąga. Bo choć to „tylko” włosy, to właśnie one niosą w sobie tyle charakteru, że mam ochotę poznać każdą z tych bohaterek – kim są, co czują, jaką mają historię.

2. "Srebrne Echo" ~ Annie Stage
To jeden z tych obrazów, przy których od razu robi mi się cicho.. Widok jest zachwycający, a ilośc detali od razu rzuca się w oczy. Syrena siedzi jakby w zawieszeniu między snem a rzeczywistością, a jej włosy, ciemne, eteryczne, jak głęboka toń oceany, są częścią tej ciszy. Jej głowę zdobi diadem z pereł i diamentów. które dają wrażenie jakby między pasmami ukryte były perły albo krople rosy.  Rozchodzą się delikatnie, nieregularnie, jakby to nie były pasma, a pociągnięcia pędzla i powietrza. Uwielbiam ich gęstość, długość i to jak kaskadami opadają na ciało syreny jakby chciały schować ją przed niepożądanym wzrokiem gapiów. 

3. "Syrena z rybami" ~ Annie Stegg
Ta syrena jest inna, trochę zamyślona, trochę nieobecna. Wyglądem przypomina porcelanową lalę, która chyba każdy z nas chociaż raz widział, stojącą w odświętnym ubranku na szklanej półce. A jej włosy to coś, co naprawdę mnie w tym obrazie urzeka i właśnie za to niesamowicie doceniam obrazy Annie Stegg. Jako jedna z niewielu artystów potrafi namalować włosy w ten niesamowicie eteryczny wręcz baśniowy sposób. Są miękkie, jak jedwabne fale, ale z nutką dzikości. Nie są perfekcyjne, nie są "ułożone". Są naturalne, a jednocześnie baśniowe, z delikatnym połyskiem, jakby same fale delikatnie czesały je z każdym ruchem wody. To włosy, które można by czesać palcami przez godzinę, albo po prostu patrzeć, jak się poruszają z każdym oddechem tego zaczarowanego świata.

4. Ilustracja do bajki "Mała Syrenka" Hansa Christiana Andersena z wydania z roku 1837 roku.
Stare wydania bajek mają w sobie często przepiękne ilustrację i właśnie jedną z takich chciałabym się z wami podzielić. Mała Syrenka obserwuje odpływający statek, na którym znajduje się jej ukochany Eryk. Jej włosy są długie, ciężkie od wilgoci i emocji, a jednocześnie miękkie i swobodne. Opadają po jej plecach, oplatają ramię i poruszają się z wiatrem tak naturalnie, że aż czuć ich ciężar. To włosy, które coś przeżyły, nie tylko burze morskie, ale też własne wewnętrzne fale. Lubię w nich to napięcie: między siłą a delikatnością, między ruchem a zawieszeniem.

5. Ilustracja syren z Piratów z Karaibów. 
Niewiele informacji udało mi się znaleźć na temat tego obrazu. Jedynie krótką informacje, że zrobiony był na potrzeby Piratów z Karaibów. Może była to ilustracja do jednej z Ksiąg, który wprowadzał bohaterów w temat syren ? Ciężko powiedzieć, jednak pomimo tego, że grafika nie jest zbyt dobra to w tym obrazie jest coś pierwotnego i dzikiego, a włosy syren idealnie to podkreślają. Długie, ciemne, niesforne – jakby rozwiane przez wiatr i burzę, a może przez gniew. Każda z nich ma inną strukturę i kolor, ale wszystkie wyglądają, jakby były częścią morza. Szczególnie porusza mnie ta czarna, gęsta czupryna – jak cień pod wodą, jak coś, co trudno uchwycić. To włosy, które mówią: „nie zbliżaj się, jeśli boisz się prawdy”.

6. "Rybak i Syrena" ~ Henry Justice Ford, 1920 rok.
To chyba najbardziej klasyczna syrena z całej tej serii, ale jej włosy mają w sobie coś z ognia, długie, rude, pełne światła zachodu słońca. Opadają po wodzie jak rzeka, jak płomień wśród piany. Są lekko splątane, wilgotne, przylegające do ramion i szyi i przez to niesamowicie zmysłowe. Uwielbiam, jak odbijają kolory nieba i morza, jak wchodzą w dialog z otoczeniem. W tych włosach nie ma tylko piękna  jest też pragnienie, prośba, wyciągnięta dłoń w stronę rybaka. Ciężko odgadnąć czy w jej oczach kryje się miłość czy tylko ułudna próba zwabienia rybaka w morską otchłań..

7. "Pocałunek syreny" ~ Gustav Wertheimer , 1882 rok.
Ten obraz jest jak scena z romantycznego snu i koszmaru jednocześnie. Włosy syreny są tu dzikie, ciężkie od wody i emocji – jakby przyciągały tego mężczyznę nie tylko fizycznie, ale też symbolicznie, wciągały go w świat, z którego nie ma powrotu. Kocham ten moment, gdy loki zlewają się z pianą fal, jakby morze było jej fryzjerem, a uczucia rozplatały każdy pasemek. W tych włosach jest siła, zmysłowość i coś niebezpiecznego. Jakby były zaklęciem, miękkim, mokrym, ale bardzo skutecznym.

8. "Syrena" ~ John William, 1900 rok.
To jeden z najbardziej znanych obrazów syreny i wciąż zachwyca mnie ten gest czesania włosów. Długie, rude pasma spływają po jej ramionach jak woda z kamieni, ciężkie, lśniące, bardzo obecne. Uwielbiam, jak artysta namalował teksturę, czuć każde pasmo, każdy skręt, każdą kroplę. To włosy, które są rytuałem, spokojnym, codziennym, a jednak pełnym intymności. Widać, że są jej dumą i schronieniem.

9. "Syrena atakowana przez mewy"
 ~ Giovanni Segantini
Ten obraz jest pełen ruchu, a włosy syreny są jego przedłużeniem jakby wiatr i woda malowały nimi niebo chcąc opowiedzieć emocje, które targają główną bohaterką. Długie, rozwiane, rozciągnięte między falą a skrzydłem, wyglądają bardziej jak element natury niż jak ludzki detal. Są bezbronne, a jednocześnie niepokorne, walczące. W tych włosach czuć napięcie – między pięknem a chaosem, lekkością a siłą przetrwania. I właśnie przez to nie mogę oderwać od nich wzroku.

10. „Syreny w blasku Księżyca” ~ Gertrude Alice Kay, 1916 rok.
Ten obraz jest jak bajka opowiadana szeptem tuż przed snem. Jakby same syreny chciały nam powiedzieć "chodźcie pobawcie się z nami, zobaczcie, wcale nie jesteśmy takie złe i niebezpieczne jak o nas mówią". Włosy syren są tu jasne, miękkie, niemal świecące w świetle księżyca, jakby skąpane w srebrnym pyle. Unoszą się na wodzie lekko, jakby znały wszystkie pieśni nocy. Uwielbiam to, jak korespondują z falami ani jedno, ani drugie nie zatrzymuje się w miejscu. W tych włosach nie ma dramatyzmu jest po prostu czułość, pod którą czuję, że ukrywa się ich prawdziwa mroczna strona.

11. "Pocałunek Syreny" ~ Gustave Wertheimer
Kolejny pocałunek, który na pozór może wydawać się romantyczną i czuły jednak sztorm i wzburzone falę, które otulają kochanków od razu przywodzą mi na myśl burzę i wodzenie marynarzy przez syreny.. Tutaj włosy wyglądają na splecione w rozmarzony warkoczy, który rozplatają wzburzone fale. Ich złotawy kolor kontrastuje z ciemną wodą i dramatem sytuacji, co sprawia, że stają się jeszcze bardziej widoczne. Są gęste, długie, jakby nieskończone, falujące w wodzie razem z emocjami syreny. Widać w nich siłę, ale też łagodność, to nie tylko ozdoba, ale broń i pocieszenie. Te włosy są jak mamienie syren piękne, ładne, bujne, ale niebezpieczne i trudne do odrzucenia.

12. "Mała Syrenka" ~ Lisa Keene, 1989 rok.

Kolejne przedstawienie Arielki tym bardziej już pod postacią, którą jest nam bardzo dobrze znana z bajki Disneya. Mała Syrenka wygląda, jakby siedziała między światem dziecięcej baśni a dojrzałej zadumy. Jej rude włosy wirują na wietrze jak płomień, są niesforne, żywe, w kontrze do ciemnych chmur i surowego krajobrazu. Uwielbiam ich miękką objętość, jakby były lekkie, ale pełne treści. Każde pasmo zdaje się mówić coś o niej: o tęsknocie, marzeniach, o tym, że nie wszystko trzeba wypowiedzieć na głos. To włosy, które zapamiętuje się długo po tym, jak obraz znika z oczu.

13. "Mała Syrenka obserwująca Księcia", ilustracja do bajki Hansa Christiana Andersena.

Kolejna ilustracji z baśni Hansa Christiana Andersena. Mała Syrenka przypływa aby podglądać wpatrującego się w niebo Eryka. Ta scena jest cicha, jakby zatrzymana tuż przed czymś ważnym. Arielka wynurza się z ciemnej wody pod schodami pałacu, a jej mokre, ciemne włosy oplatają ciało jak cienkie glony. To nie jej wersja, która znamy z kinowych adaptacji. Ta jest inna. Jej włosy są nieuczesane, poskręcane, tajemnicze, jakby w nich właśnie schowała całą swoją historię. Lubię je za to, że nie są ozdobą, tylko cieniem emocji: smutkiem, pragnieniem, tęsknotą, którą wręcz wylewają się z jej oryginalnej wersji. To włosy, które coś czują...

14. „Syreny i Nimfy” ~ Emanuel Oberhauser, około 1885 roku.
Ten obraz jest pełen światła, kobiecości i letniego spokoju. Syreny siedzą na skalistym brzegu i każda z nich ma inne włosy: jedne ciemne i ciężkie, inne jasne jak jedwab. Pokazując jak różnie potrafią wyglądać syreny. Lubię to, że są prawdziwe: nieidealne, trochę wilgotne, rozczesane przez palce. Widać w nich wspólnotę, taką dziewczyńską, czułą, zaufaną. Włosy stają się tu elementem relacji, nie tylko wyglądu.

15. „Mała Syrenka” ~ E. S. Hardy, 2016 rok.
Ta syrenka wygląda jak zatopiona w myślach: może marzy, może się nudzi, może czeka. Jej włosy są złociste, grube, lekko skręcone, spływają z ramion jak rzeka miodu i dekorowane są kwiatami, które przypominają o jej dziecięcej niewinności. Lubię w nich to połączenie lekkości z gęstością, wyglądają, jakby pachniały czymś słodkim i letnim. Są bajkowe, ale nie przesłodzone właśnie przez tę nutkę zadumy. To włosy, w których można się zaszyć jak w bezpiecznym kokonie. A ja za każdym razem kiedy patrze ma ten obraz, nie mogę wyjść z podziwu, że został namalowany w 2016 roku a nie 1916 roku.

16. "Syrena" Howard Pyle's, 1910 rok.
Jest coś niepokojąco pięknego w tej scenie. Syrena wynurza się z wody jak sen, a jej długie, gęste włosy ciągną się za nią niczym opowieść niesiona przez fale. Są ciężkie od wody, ale nie tracą lekkości, falują jak jedwab w morskiej toni, oplatając ją z delikatną, niemal czułą siłą. Lubię w nich ten kontrast: siła i miękkość, cisza i dramat, coś, co zostaje w głowie długo po tym, jak przestaje się patrzeć. To włosy, które nie tylko zdobią, one budują napięcie całego obrazu.

"Człowiek patrzący na fale" ~ Fedor Lunin

Mam nadzieję, że ten wpis był dla Was choć trochę jak zanurzenie się w spokojną wodę, taką, która koi, ale też porusza coś pod powierzchnią. Włosy syren choć często tylko detal, potrafią opowiedzieć całą historię bez słów. Są przedłużeniem ich duszy, emocji, opowieści zapisanej w światłocieniu.

Dla mnie każdy z tych obrazów był jak krótkie spotkanie, z postacią, z wyobraźnią artysty, z własnym zachwytem. I trochę też przypomnieniem, że włosy, nasze własne, codzienne też mogą być formą sztuki. I że warto je widzieć nie tylko w lustrze, ale też w sztuce, w opowieściach, w tym, co subtelne i trochę zaczarowane.

Dziękuję, że przeczytałyście i  jeśli chcecie napiszcie mi, który z obrazów poruszył Was najbardziej. Może też macie swoje ukochane syreny z malarstwa? Chętnie poznam Wasze inspiracje :)

Pozdrawiam, Madeline




















2 komentarze:

  1. Zawsze mnie fascynowały syreny, ale nigdy nie patrzyłam na ich włosy w ten sposób. Coś pięknego 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ mi miło to czytać! ❤️ Włosy syren to dla mnie taka metafora: falujące, wolne, czasem dzikie. Cieszę się, że mogłam pokazać Ci je z innej perspektywy :)

      Usuń

Polecane Posty

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger