Australijski niezbędnik - czyli czego nie można wwieść do Australii oraz przypadek Jonn'ego Deppa ?

Hej, od ponad tygodnia jesteśmy w Australii. Doszliśmy już do siebie po locie oraz zmianie strefy czasowej. Pomimo wszystko przestawienie się na funkcjonowanie 7 godzin do przodu nie okazało się dla nas tak uciążliwe jak myśleliśmy. Najgorszy był pierwszy dzień, ale z każdym kolejnym było lepiej tak, że już teraz normalnie prosperujemy w obecnym trybie dnia. Sam lot minął nam bardzo dobrze i komfortowo, mimo przesiadki w Dubaju, który zrobił na nas niesamowite wrażenie. Jednak wracając do tematu bo nie chce zanudzać Was rzeczami, które odbiegają od tematyki bloga :).

Jako zwolenniczka naturalnych kosmetyków i półproduktów zostałam dosyć ostro potraktowana przez Australię. Ten kraj jako jeden z nielicznych uczy się na swoim błędach i nie chce powtarzać ich w przyszłości. Plaga królików, która dziesiątkowała uprawy farmerom doprowadziła do swoistej małej eko-katastrofy. A w  niektórych częściach kraju paraliżowała lotniska swoją obecnością uniemożliwiając start bądź lądowanie samolotu. Wyjadając masowo rośliny doprowadzały do erozji gleb, a brak naturalnego wroga pozwolił im na nieograniczone wręcz rozmnażanie. Państwo walczyło z nimi na wszelkie możliwe sposoby: próbowano odstrzałów, trutek, zbudowano wielki na ponad 3 tys. kilometrów płot, stworzono wirusa, który miał je zdziesiątkować (na którego szybko się uodporniły). Dopiero wprowadzenie w 1996 roku pchły króliczej sprowadzonej z Europy wraz z kolejnym patogenem pozwoliło Australijczykom na opanowanie populacji królików i jej zmniejszenia. Ostatnie szacowania na jakie trafiłam to ponad 10 milionów królików w momencie szczytowym, a ich praprapra-dziadkowie zostali przywiezieni przez jednego Anglika w ilości 24 sztuk w 1859 roku. Wystarczyło im jedynie 150 lat aby rozmnożyć się do prawdziwego króliczego imperium. Mieli jeszcze kilka takich przygód z roślinami i ziarnami. Unikatowe środowisko, fauna i flora to teraz priorytety, dla obecnych władz w sferze zachowania ich odrębności i braku ingerencji reszty świata w ich biosystem. Dlatego też mają bardzo rygorystyczne wymogi odnośnie tego co ma się znaleźć na ich teryotrium. Naturalnie zawsze w takich sytuacjach polecam zapoznać się ze stroną rządową danego kraju do którego chcemy lecieć abf.gov.au oraz tutaj można podejrzeć w bardziej przejrzystej formie ;)

1. Nie można wwieść żadnych maceratów bądź olei zakupionych np. w sklepie zielarskim bądź kupionych przez internet jako produkty naturalne bądź wytworzone z półproduktów.
Dopuszczają jedynie oleje spożywcze, ale czytałam aby lepiej i tak nie zabierać żadnych. Kwestia tak naprawdę na kogo się trafi podczas kontroli na lotnisku, ale lepiej nie ryzykować. Czytałam na kilku forach ze zdarzyło się, że kazali im daną rzecz mimo deklaracji wyrzucić, a innym razem nie było problemu. Nasz agent jednak kategorycznie odradził nam zabranie ze sobą takich rzeczy więc wolałam zrezygnować niż na starcie robić sobie problemy.

źródło
2. Glinki do twarzy.
To zakuło mnie w samo serce, długo szukałam tego mojego idealnego małego rytuału do oczyszczania twarzy i tej idealnej glinki. Dla mnie niezastąpionym ideałem jest ta z Nacomi mająca w swoim składzie 100% glinki. Bez żadnych pseudo uzupełniaczy czy innych dodatków. Jeśli kupujecie glinki patrzcie koniecznie na ich składy. Moja siostra pare miesięcy temu kupiłam glinkę, której w składzie było jedynie 60%.. chociaż producent zapewniał, że to sama glinka.



3. Nasiona, a w tym siemię lniane i moja kochana kozieradka.
Zgodnie z wcześniej przeżytymi historiami. Nasiono niechcący spadnie na glebe, zakiełkuje, wyrośnie, rozpyli się i kolejna mała eko-katastrofa gotowa. Musiałam zatem zostawić zarówno siemię lniane, którego miałam nie mały zapas jak i kurkumę. Kurkumę wiem, że dostanę w hinduskim sklepie na miejscu, co do siemienia będę musiała rozejrzeć się za nim szerzej bo jak na razie nie widziałam go w żadnym ze sklepów.


4. Przyprawy.
W tym przypadku to kolendra i kurkuma, której ciężko mi odżałować. Z tą drugą wiem, że również problemów nie będę miała wystarczy znaleźć sklep hinduski. A jest ich tutaj bardzo dużo, co do kolendry mam nadzieję, że upolują ją w jakimś supermarkecie. Nie wiem w jaki sposób wysuszone zioła mogą "zmienić środowisko", ale widocznie mogą coś niedobrego zdziałać.


5. Herbaty
Gwoździem do trumny okazało się embargo na herbatę. Jako herbatoholiczką uwielbiam ją pić o każdej porze dnia i nocy. Mam wiele ukochanych mieszanek i rodzai, które pijam od lat. Jednak dla przeprowadzki do Australii muszę szukać swoich smaków na miejscu. Mam nadzieję, że znajdę w końcu jakiś odpowiednik Five o'clock :). Oczywiście o kawie należy również zapomnieć.



Przed wyjazdem zrobiłam trochę większe zakupy na zróbsobiekrem. I praktycznie wszystko spakowałam do torby i oddałam siostrze. Oczywiście przed moim zakupowym szaleństwem sprawdziłam przelotnie stronę, nie można jedzenia, słodyczy, własnych wyrobów okay niech będzie. Kiedy zaczęłam wszystko weryfikować z naszym agentem niestety już mocno złapałam się za głowę. Trochę mnie to poniekąd dziwi, bo rozumiem chociażby fakt wwożenia zwierząt, gdzie procedura sięga zenitu, to co może stać się z wysuszonymi, zmielonymi przyprawami ? Wszak i wobec nie wyrosną na nowo ani nie rozsieją się po całym kontynencie. 

Johnny Depp może służyć za przykład.
Australijski rząd nie robi żadnych wyjątków, a ich restrykcyjne prawo zyskało rozgłos w 2016 roku kiedy to Johnny Depp wlatując swoim prywatnym samolotem na teren Australii wwiózł wraz ze swoją Żoną dwa pieski rasy york. Psy oczywiście zostały parze szybko odebrane i umieszczone w ośrodku dla zwierząt. Za wwiezienie zwierząt bez wcześniejszego zgłoszenia i zgody grozi nawet do 10 lat więzienia. Sama procedura polega na wcześniejszym wystąpieniu o pozwolenie na przewód do AQIS, czyli Programu Importu Żywych Zwierząt, a po przylocie oddać pupile do ośrodka kwarantanny. Depp długo nie komentował sprawy ani nie odbierał zwierząt ponieważ musiałby  wtedy zapłacić karę pieniężną, która została na niego nałożona. Dopiero kiedy wyznaczono mu konkretnie okres czasu (1 tydzień) na ich odebranie po którym jeśli aktor nie zgłosi się po zwierzęta zostaną one uśpione. Takie działania zmotywowały Depp'a do odebrania swoich pupili, zapłacenie kary i wydanie oświadczenia, w którym przeprasza za swoje zachowanie.
Sprawa była na tyle poważna, że zajmował się nią sam Parlament Australijski ponieważ odtwórca roli Jack'a Sparrow'a wprowadził dodatkowo urzędników w błąd twierdząc, że ma dokumenty pozwalające mu na wwiezienie zwierząt na teren Australii.
Jeśli chcecie więcej dowiedzieć się na ten temat podsyłam linki: pierwszy oraz drugi. Niestety oba w języku angielskim, ale bardzo fajnie i zrozumiale napisane :)

źródło
Australijczycy bardzo dbają o swoją odrębność nie pozwalają oni na wwożenie jakichkolwiek nasion, domowej roboty wcierek, maceratów, olei, pyłków czy glinek. Można spróbować zadeklarować i sprawdzić czy akurat przejdzie to przez urzędników to jednak nasz agent stanowczo nam tego odradzał. Słysząc "spokojnie tam są też sklepy, wszystko kupisz na miejscu:) postanowiłam nie komplikować sobie całej podróży. Wizja dodatkowej kontroli i prześwietlania całego bagażu nie jest dla mnie niczym przyjemnym zwłaszcza po 20-godzinnym locie. Postanowiłam posłuchać rady osoby, która regularnie podróżuje pomiędzy Polska i Australia. 

Słuchając takich praktycznych wskazówek po około 40 minutach od przylotu z bagażami i całą przebytą procedurą byliśmy już na terytorium Australii :)

Takie restrykcje to jednak dla mnie trochę przesada, ale cóż. To ja jadę do nich a nie oni do mnie ;). Spotkaliście się podczas swoich podróży z jakimiś dziwnymi przepisami dotyczących co można a czego nie można w danym kraju ?

Pozdrawiam z pierwszych dni ciepłej australijskiej jesieni, Madeline.


3 komentarze:

  1. Słyszałem o przypadku Deppaale nie wiedzialem ze sytuacja była na tyle poważna. Dobrze ze udalo wam sie przejść na lotnisku odprawę bez zadych problemów. Lepiej unikac problemów :)
    Carl pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z perspektywy czasu uważam to za bardzo dobrą decyzję widząc ludzi, którzy musieli kilkadziesiąt minut przechodzić procedurę weryfikacji zawartości walizki :)
      Pozdrawiam również ;)

      Usuń

Polecane Posty

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger