Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę-i-zrobię-herbatę” wstydu, który nagle przeciąga się do czterech lat i masy zmian po drodze..W międzyczasie życie jakby się rozpędziło: były podróże po Australii (czasem z mapą, czasem bez), był dom, którego nagle zaczęło się szukać, aż w końcu się znalazł, i był ktoś malutki, kto nauczył mnie, że włosy da się stylizować jedną ręką, a drugą bujać rytmicznie malutką kołyskę bądź wózek, z małym okruszkiem w środku..

Nie wiem, czy to powrót na stałe, choć mam taka nadzieję. Nadzieję na regularność i przynajmniej jeden wpis w tygodniu (trzymajcie kciuki). 

Ponieważ od dłuższego czasu dojrzewa we mnie to uczucie, że pora tutaj wrócić i znów poczułam ochotę na słowa. Choćby kilka. Choćby nieidealnych i na prędko między jedną drzemką, a chwilką wyrwaną wieczorem po tym jak mój Maluszek smacznie zasnął :)

Więc… hej. Jeśli jeszcze tu jesteś, to znaczy, że blog przechował nas obie.

Długo zeszło mi powrócić tutaj choć prób podejmowałam już wiele bo na początku to była tylko przerwa. Tydzień bez pisania, potem miesiąc. Później uznałam, że chyba nie mam już nic ważnego do powiedzenia. Jest przecież już tyle blogów, kanałów na ytb czy kont instagramowych... A potem… było już trochę niezręcznie. Tyle czasu. Tyle zmian. Nie wiedziałam, jak się odezwać — i czy jeszcze ktoś tu będzie.

Ale dziś, kiedy przeglądałam stare zdjęcia, te z włosami rozczochranymi przez tę nieznośną wilgotność w trakcie lata, pomyślałam: przecież to też była historia. I że szkoda, że jej nie opisałam..


Podczas mojej nieobecności sporo podróżowaliśmy z moim Mężem. Nie były to wyprawy do miejsc z okładek przewodników (na takie przyjdzie jeszcze czas), ale podróże w poszukiwaniu prawdziwej Australii i jej ludzi. Tych wiecznie uśmiechniętych, serdecznych, ukrytych za rogiem stacji benzynowej, a nie za hotelowym barem w Sydney z drinkiem. Szukaliśmy miejsc wolnych od tłumu i zgiełku, takich, które rozmawiają z człowiekiem ciszej, a niewypowiadane słowa trafiają wprost do serca i do rozsądku. Czyli dokładnie tych, które lubię najbardziej: wypraw na pustynię, na plaże, w tropiki i do tej zwyczajnej, niepozornej Australii, tej ukrytej w małych miasteczkach, z nieco przekrzywionymi szyldami, sklepami, w których czas się zatrzymał, i drogami, na których spotyka się swoje myśli oraz lokalsów, którzy z chęcią utną sobie z Toba pogawędkę na chwilkę lub dwie.
I co najpiękniejsze: takich miejsc jest zaskakująco wiele. I każde z nich ma w sobie coś niesamowitego, choć nie zawsze jest to widocznego od razu.


Ukończyliśmy też długą ścieżkę prowadzącą do obywatelstwa i przyjęliśmy ten moment z wdzięcznością i radością, świętując go w gronie naszych przyjaciół, którzy tutaj na emigracji stali się dla nas drugą rodziną To była decyzja zbudowana na latach, nie na chwilowym zachwycie i choć chcemy do Polski kiedyś wrócić to czujemy, że teraz jest nasz czas tutaj, w naszym drugim domu, w Australii...

A później… później pojawiło się dziecko. Nasz wspaniały mały synek, który zmienił całe nasze życie. Przewartościował każdy jego aspekt i nadał głębokiego sensu, którego nie widzieliśmy wcześniej.


Kupiliśmy też nasz pierwszy dom, niewielki, z dala od centrum miasta, ale nasz. Z cieniem palm, pod którym wieczorami siadam rozpalając campingowe ognisko i popijając herbatę z miodem i cytryną.

I może właśnie dlatego dziś, po czterech latach ciszy, poczułam, że chcę wrócić.
Nie po to, żeby nadrobić, ani żeby opowiadać wszystko od początku, ale po to, żeby znowu mieć gdzie zapisać moja australijską codzienność, te małe i duże wyprawy i moje włosowe eksperymenty..

Włosy mam dłuższe (ciąża bardzo im służyła), czasu mniej, ale więcej spokoju i stabilności i chyba właśnie to sprawiło, że znowu mam ochotę na pisanie.

Mam nadzieję, że zostaniesz jeszcze chwilę.
Może zaparzysz coś ciepłego. Może przeczytasz coś starszego.
A ja tymczasem... spróbuję się znowu rozgościć w tym moim małym miejscu w Internecie..

Dziękuję, jeśli nadal tu jesteś :)

Dziękuję, jeśli dopiero przyszłaś :)

Do usłyszenia wkrótce, Madeline

 

12 komentarzy:

  1. Zaglądałam tu od czasu do czasu z nadzieją, że wrócisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Ci dziękuję za te słowa, naprawdę wiele dla mnie znaczą❤️ Takie komentarze sprawiają, że warto wracać ❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze cie tu znowu widzieć. Nawet nieregularnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to bardzo miłe! <3 Postaram się tutaj zaglądać jak najczęściej (na ile mój mały szef mi pozwoli :D)

      Usuń
  4. Ten wpis trafia do serca... Życzę wszystkiego dobrego całej Rodzinie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, to dla mnie wiele znaczy 🥰 I również przesyłam moc ciepłych myśli i najlepsze życzenia dla Ciebie i Twoich Bliskich ❤️

      Usuń
  5. Jestem na Twoim blogu pierwszy raz, ale już mi się podoba i postanowiłam się rozgościć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło 🤗 Rozgość się wygodnie – mam nadzieję, że znajdziesz tu sporo inspiracji i praktycznych wskazówek dotyczących pielęgnacji włosów ❤️, a przy okazji wybierzemy się razem w podróż po najpiękniejszych zakątkach Australii❤️

      Usuń
  6. Dziękuję za wizytę na moich stronkach. Jakie ścieżki przyprowadziły Cię do mnie?
    Miałam tylko zerknąć na Twoje strony, ale chyba zostanę na dłużej i postaram się zaglądać tutaj częściej. Mam nadzieję, ze i Ty tutaj już zostaniesz. Zauroczyłaś mnie tym pierwszym zdjęciem.
    Pytanie rozumiem, że teraz Australia. Wcześniej Wrocław?
    Będzie mi miło, jak również kiedyś zajrzysz do mnie.
    Nie mogę zaoferować Ci herbatki i czegoś słodkiego, ale zawsze znajdziesz ciepłe słowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe przyjęcie 🌷 Na Twój blog trafiłam zupełnie przypadkiem – zobaczyłam Twój komentarz u Kgoos i postanowiłam zajrzeć. I od razu poczułam tę przyjazną atmosferę, o której piszesz.
      Tak teraz mieszkamy w Australii, a wcześniej we Wrocławiu, to takie naze miejsce na ziemii i chcemy tam się kiedyś sprowadzić. Bardzo się cieszę, że mogłyśmy się tutaj spotkać. Myślę, że jeszcze niejedna rozmowa przed nami 🥰

      Usuń
  7. piękny wpis i zdjęcia, miło się czyta i będę zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale mi miło to czytać ❤️ mam nadzieję, że znajdziesz tu wiele inspiracji ❤️

      Usuń

Polecany post

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger