Australijski Sfinks – nasza wędrówka i odkrywanie skalnych cudów Australii
Droga na szczyt
Zanim ruszymy na szlak, warto wiedzieć, co nas czeka. Oto kilka najważniejszych informacji, które pomogą lepiej zaplanować tę wyprawę:
- Długość szlaku: ok. 7,4 km (w obie strony)
- Czas przejścia: 3–4 godziny
- Poziom trudności: średni – miejscami trzeba wspiąć się po skałach
- Najlepszy czas: wiosna, kiedy park pokrywa się dywanem dzikich kwiatów
- Co zobaczysz: granitowe formacje, banksje, eukaliptusy, a przy odrobinie szczęścia wallabies i kolorowe lorikeet
Im dalej idziemy, tym krajobraz zaczyna się zmieniać. Las rzednie, a w jego miejsce coraz częściej pojawiają się nagie głazy i większe granitowe płyty. To tutaj za każdym razem przypominamy sobie o niesamowitej wyjątkowości tego miejsca.
Jak można zauważyć podejście pod sam The Sphinx nie należy do najłatwiejszych i warto być na to przygotowanym. Ścieżka wspina się stromo po granitowych płytach, które w pełnym słońcu potrafią być śliskie i zdradliwe. Nie ma tu barierek ani poręczy, wszystko jest naturalne, surowe i autentyczne. Momentami trzeba podeprzeć się rękami, by zachować równowagę, a ciężar plecaka potrafi dodać dodatkowego wyzwania.
Każdy krok wymaga skupienia, ale wysiłek od razu zaczyna się opłacać. Jeszcze zanim ujrzysz sylwetkę Sfinksa, panorama otwierająca się za plecami zapiera dech w piersiach: granitowe wzgórza, doliny i niekończące się morze eukaliptusów rozciągają się aż po horyzont. To poczucie przestrzeni, wolności i dzikości sprawia, że masz świadomość, iż wspinasz się w sercu Australii, gdzie skały i góry od zawsze dyktują własne zasady.
Na przestrzeni lat ta niezwykła formacja skalna nosiła wiele imion – każde z nich podkreślało jej wyjątkowość i aurę tajemnicy:
- Ngarri Djin – tak nazwali ją miejscowi Aborygeni. W ich języku oznaczało to „Strażnik Wzgórz”. Wierzono, że to właśnie tutaj duchy przodków czuwają nad równowagą między ludźmi a naturą.
- Stone Sentinel – pierwsze europejskie zapisy wspominały skałę jako Kamiennego Strażnika, dostrzegając w niej milczącego wartownika stojącego na granitowych zboczach.
- Guardian Rock – w XIX wieku pojawiło się kolejne określenie, równie symboliczne, podkreślające jej rolę jako obserwatora czasu.
- The Sphinx – nazwa, która utrwaliła się dopiero w XX wieku, kiedy zaczęto porównywać jej kształt do słynnego Sfinksa w Gizie.
Po dłuższej chwili spędzonej na górze, zaczęliśmy już schodzić w dół, ale nie mogłam się powstrzymać, by raz jeszcze przysiąść i spojrzeć na The Sphinx. To takie miejsce, które zatrzymuje człowieka niezależnie od tego, czy jesteś pierwszy raz w Girraween, czy wracasz tu po latach. Patrząc na tę granitową sylwetkę, trudno nie pomyśleć o wszystkich, którzy przed nami też tu stali: o pierwszych podróżnikach, którzy dostrzegli w nim kamiennego wartownika, i o setkach wędrowców, którzy tak jak ja usiedli na chwilę, żeby nacieszyć się tym widokiem.
Sfinks ma w sobie coś, co wykracza poza zwykłą formację skalną, budzi poczucie ciągłości, jakby każdy, kto na niego patrzył, zostawiał cząstkę swojej historii. To właśnie ta mieszanka zadumy i zachwytu sprawia, że nie chce się odwracać wzroku.
Na zdjęciu widać też wyraźnie nachylenie, po którym przed chwilą się wspinaliśmy: strome, wymagające, ale prowadzące do jednego z tych miejsc, które na długo zostają w pamięci.
Oczami dawnych wędrowców
Przede wszystkim myślałam jednak o Aborygenach, bo to oni pierwsi przemirzali te tereny i podziwiali piękno Sfinksa, a ich sposób odbierania tego miejsca był głębszy i bardziej duchowy niż nasz współczesny zachwyt nad formą skał.
Kiedy tam siedziałam wyobraziłam sobie młodą dziewczynę z ludu Ngarabal, która setki lat temu mogła przemierzać te same ścieżki. Być może niosła koszyk spleciony z traw, zbierała kwiaty albo po prostu szła, by wspiąć się na góre i oglądać zachód słońca. W jej oczach każdy głaz miał duszę, a każdy podmuch wiatru niósł szept przodków. Kiedy dotarła na szczyt, mogła usiąść na nagrzanym kamieniu albo tutaj gdzie ja i patrzeć, jak niebo zmienia barwy: od złotej pomarańczy, przez róż, aż po głęboką purpurę, podczas gdy ptaki wracały do swoich gniazd. Może czuła dumę, że należy do tej ziemi, i wdzięczność, że duchy pozwalają jej doświadczać piękna świata. Może modliła się w ciszy, prosząc o równowagę między ludźmi a naturą. Dla niej góry, drzewa i zwierzęta były rodziną, a skała w kształcie strażnika dawała poczucie bezpieczeństwa. Patrząc na to miejsce, mogła wierzyć, że świat jest pełen znaków i opowieści, które trzeba umieć odczytać sercem. I choć dziś my, turyści, podchodzimy do The Sphinx inaczej, wciąż można poczuć echo tej samej więzi – pierwotnej, zachwycającej obecności natury.
Atmosfera miejsca
Wejście na szczyt i spojrzenie na The Sphinx to coś więcej niż kolejny punkt na mapie parku. To moment zatrzymania, w którym nagle czujesz, że jesteś częścią ogromnej historii, starszej od ludzi, starszej nawet od pamięci. Granit, na którym stoisz, liczy miliony lat i wciąż trwa, przypominając o sile i niezmienności natury. Cisza tutaj ma swoją wagę, gęstą, prawie namacalną. Tylko czasem przerywa ją szum wiatru albo donośne skrzydła kookaburry.
Wędrując szlakami tego parku narodowego, łatwo poczuć się jak podróżnik z innej epoki, taki, który przypadkiem odkrył ukryty świat. The Sphinx stoi obok jak kamienny strażnik, a jego obecność sprawia, że myśli zwalniają, a oddech staje się głębszy. To doświadczenie bardziej duchowe niż turystyczne, takie, które zostaje w pamięci na długo.
- Szlak nie jest długi, a daje wrażenie prawdziwej wyprawy. To tak jakbyś odbywał małą ekspedycję w głąb Australii. Każdy krok prowadzi coraz bliżej granitowych olbrzymów, które od pierwszych chwil budzą respekt i zachwyt.
- The Sphinx to jedna z najbardziej charakterystycznych formacji w Girraween – Kiedy stoisz u jego stóp, trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie tylko skała, ale naturalny pomnik, który od zawsze czuwał nad tym krajobrazem, a zdjęcie z tego miejsca to obowiązkowa pamiątka.
- Różnorodna fauna i flora - po drodze mija się gęste eukaliptusowe lasy, smukłe banksje i dzikie kwiaty, które wiosną tworzą kolorowy dywan. A jeśli dopisze szczęście, można dostrzec wallabies wylegujące się na skałach albo rozgwieżdżone barwami lorikeet przelatujące nad głową.
- Widok z góry zapiera dech w piersiach - najbardziej magiczny jest o zachodzie słońca, kiedy cały park rozświetla się złotym blaskiem, a granit Sfinksa przybiera barwy od ciepłej pomarańczy po głęboką purpurę. Jednak aby wspinać się na zachód słońca trzeba dysponować doświadczeniem we wspinaczce po tego typu formacjach.
- Historia nazw dodaje temu miejscu tajemniczości – każdy widzi w Sfinksie coś innego np. strażnika, przewodnika, milczącego obserwatora. To sprawia, że każdy, kto tu przychodzi, zabiera ze sobą własną, niepowtarzalną opowieść.
Dziękuję, że towarzyszyliście mi w tej wędrówce w poszukiwaniu australijskiego Sfinksa. Mam nadzieję, że udało mi się przenieść Was choć na chwilę w ten świat eukaliptusów, granitowych skał i dzikiej australijskiej przyrody. To miejsce ma w sobie coś niezwykłego, potrafi zachwycić, zatrzymać i sprawić, że człowiek czuje się częścią czegoś większego. Cieszę się, że mogliśmy tę podróż odbyć razem, krok po kroku.
A Wy, czy chcielibyście kiedyś stanąć tutaj i spojrzeć na Sfinksa własnymi oczami?
Wow, świetna wycieczka. Mocno inspirująca!
OdpowiedzUsuńDziękuję! To miejsce naprawdę robi ogromne wrażenie :)
UsuńPrzypuszcza, że nigdy tam nie będę, więc Twoja relacja świetnie oddaje klimat miejsca :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało mi się oddać klimat tego miejsca 🙂 To trochę tak, jakby podróżować wspólnie, choć na odległość :)
UsuńNiezwykła wyprawa! Wspaniała i egzotyczna. Dziękuję, że zabrałaś mnie na ten szlak. Świat jest piękny. Dobrego nowego tygodnia, pozdrawiam.🤗🫶
OdpowiedzUsuńDziękuję z całego serca za te piękne słowa❤️ To ogromna radość móc dzielić się z wami kawałkiem Australii i widzieć, że kogoś on też zachwyca ❤️
UsuńBardzo refleksyjny wpływ, Medeline, wybrzmiewa z niego Twoja delikatna i romantyczna natura :)
OdpowiedzUsuńMnie akurat ta granitowa formacja średnio kojarzy się z egipskim Sfinksem, więc interpretacja Aborygenów (Strażnik Wzgórz) bardziej do mnie przemawia. Widzę w tych skałach właśnie niemego olbrzyma i sama dziwię się, że nie narosło wokół niego wiele legend, bo jeszcze zanim na dobre wgryzłam się w Twój tekst, moja fantazja od razu się uruchomiła :) Wyobraziłam sobie jakichś gigantów układających te skały tak, jak my, zwykli śmiertelnicy, układamy na plaży wieże z napotkanych kamyczków :)
Patrząc na zdjęcia pomyślałam sobie też, że to musi być bardzo nieprzyjazny człowiekowi teren, i że bardzo łatwo byłoby się tam zgubić, zasłabnąć, umrzeć... Daleko mi do kozicy górskiej, jestem raczej niezdarna, więc poprzestanę na zdalnym podziwianiu Sfinksa ;) Już od samego opisu Waszej stromej wędrówki rozbolały mnie nogi, więc gdybym tam była z Wami, to pewnie bym sobie je połamała (w najbardziej optymistycznej wersji), albo - nie daj Boże! - kark ;) Bezpieczniej będzie, jak pozostanę w moim komputerowym fotelu ;)
Dziękuję, ten wpis faktycznie wyszedł bardzo refleksyjnie, czasem sama się dziwię, jak mocno takie miejsca poruszają moją empatię i wyobraźnię :) Zgadzam się z tym co napisałaś, to miejsce jest piękne, ale i surowe, pełne wyzwań, ale to sprawia, że można poczuć w nim to piękno natury, bez rzeszy turystów :). A co do sfinksa Ja akurat kocham starożytny Egipt, więc kiedy go zovaczyłam to od razu w mojej głowie narodziło się porównanie do tego ehipskiego, choć opowieść Aborygenów o Strażniku Wzgórz też ma w sobie niezwykłą siłę. Twoje porównanie do gigantów układających kamienne wieże od razu ożywiło mi obraz tego miejsca, bo takie samo mam wrażenie za każdym razem kiedy tamtędy spacerujemy :) I tak, teren jest wymagający, momentami wręcz nieprzyjazny, ale to właśnie nadało tej wędrówce wyjątkowej mocy. Cieszę się ogromnie, że choć zdalnie, mogłam Cię tam zabrać ❤️
UsuńCudowne widoki i przygoda :) Z moją kondycją i równowagą mogę jedynie popatrzeć na te piękne zdjęcia i się pozachwycać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! 🥰 To była cudowna przygoda, a takie widoki aż proszą się, żeby się nimi dzielić ✨. Cieszę się ogromnie, że mogę się nimi tutaj z wami dzielić i że wam się podobają ❤️
UsuńMarzenie. Wycieczka bardzo udana, a widoki cudowne.
OdpowiedzUsuńTo prawda ❤️ Takie marzenia są piękne i warte pielęgnowania ✨ Nigdy nie wiadomo, kiedy staną się rzeczywistością, świat potrafi zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie :)
UsuńPiękne widoki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję 😊 natura naprawdę potrafi zachwycić :)
Usuń