Poznaj 5 błędów, które niszczą włosy na wakacjach (i jak ich uniknąć)

Wakacje…Słońce muskające skórę, ciepły wiatr znad oceanu, zapach soli i egzotycznych kwiatów unoszący się w powietrzu to czas wakacji, w którym chcemy chłonąć każdą chwilę wszystkimi zmysłami. To moment, gdy funkcjonujemy na pełnych obrotach, a ciało łapie energię, której brakuje nam w codziennym biegu. Jednak w tej idylli jest ktoś, kto zwykle nie ma głosu, a bardzo cierpi, nasze włosy. One nie znają odpoczynku. Podczas gdy my relaksujemy się na plaży, one zmagają się z palącym słońcem, słoną wodą i wiatrem, który zamiast być romantycznym tłem, potrafi zafundować naszym włosom prawdziwą tragedię. Pamiętam, jak moje włosy po kilku tygodniach w Queensland wyglądały jak sucha stóg siana, pozbawiona blasku, wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że życie na wschodnim wybrzeżu Australii to dla nich prawdziwy test przetrwania. Trochę mi zajęło zanim doszłam do setna tego problemy i do czynników, które go wywołały. I właśnie dlatego chcę się dziś z wami podzielić pięcioma najczęstszymi błędami, które niszczą włosy podczas wyjazdów, oraz prostymi sposobami, by uratować kosmyki przed wakacyjnym chaosem.


1. Brak ochrony UV – niewidzialny wróg włosów

Słońce towarzyszy nam na wakacjach niemal na każdym kroku poprawia nastrój, dodaje energii, jego promienie ogrzewają nasze ciało i nadają mi tę przecudowną opaleniznę. Niestety, dla włosów bywa często bezlitosne. Promieniowanie UV to jeden z najgroźniejszych czynników niszczących strukturę włosa, a na wakacjach wystawiamy się na nie bez opamiętania. Przeważnie pamiętamy aby smarować nasze ciało filtrem UV, lecz często zapominamy o naszych włosach.


Co robią promienie UV z włosami?

  • Osłabiają keratynę – czyli podstawowe białko budujące włos. W efekcie kosmyki stają się kruche, łamliwe i tracą elastyczność.
  • Rozkładają melaninę – przez co kolor włosów blaknie. Dotyczy to zarówno włosów farbowanych, jak i naturalnych. Efekt? Włosy stają się matowe, łamliwe i pozbawione życia.
  • Degradują barierę lipidową – promienie UV uszkadzają lipidową warstwę ochronną włosa, przez co staje się on bardziej podatny na działanie wody, wiatru i innych czynników atmosferycznych.
  • Dają złudne wrażenie „rozjaśnienia” – wielu osobom wydaje się, że słońce jedynie lekko i naturalnie rozjaśnia włosy, ale w rzeczywistości to proces niszczenia, a nie upiększania.

💡 Jak tego uniknąć? Włosy również potrzebują kremu z filtrem w postaci sprayu lub mgiełki z oznaczeniem UV protect. Na rynku dostępne są produkty, które tworzą na powierzchni włosa cienki film odbijający promieniowanie, których w okresie wakacyjnym jest w drogeriach bez liku. Jeśli zależy wam na jak najbardziej naturalnej metodzie to polecam wam olej z czarnuszki, który stosuję już od lat i nie spotkałam jeszcze produktu, który lepiej chroniłby moje włosy niż on. Pisałam wam o nim parę lat temu tutaj. Przed każdym wyjściem na dwór nakładam dłońmi parę kropel na włosy, od wysokości ucha w dół, skupiając się na dolnych partiach włosów, bo to one najbardziej, są narażone na szkodliwe działanie słońca.



2. Spanie z mokrymi włosami 

Po dniu pełnym plażowych kąpieli i wrażeń łatwo ulec pokusie, by pójść prosto „na miasto” na kolację, spacer po promenadzie czy drinka pod palmami, zamiast od razu myć i suszyć włosy. Wieczorem, kiedy wracamy, często wracamy do domu zmęczeni. W pośpiechu idziemy pod prysznic i na szybko myjemy włosy. Wydaje nam się, że pójście spać w mokrych/wilgotnych włosach to nic złego, w końcu gorące powietrze i tak sprawi, że włosy wyschną „same”. Niestety, to jedna z najczęstszych włosowych pułapek wakacji.


Dlaczego spanie z mokrymi włosami szkodzi?

  • Włosy są kilkukrotnie bardziej podatne na uszkodzenia mechaniczne – mokra keratyna rozluźnia swoje wiązania, a łuski włosa unoszą się, przez co tracą naturalną ochronę.
  • Tarcie o poduszkę podczas przewracania się z boku na bok sprawia, że kosmyki się łamią, plączą i filcują. Rano zamiast miękkich fal często widzimy na głowie zmierzwioną „pajęczynę”.
  • Wilgoć sprzyja mikroorganizmom – ciepłe i wilgotne środowisko to idealne warunki do rozwoju bakterii i grzybów, co może prowadzić do podrażnień skóry głowy, a nawet łupieżu.
  • Sól morska dodatkowo wysusza włosy – działa higroskopijnie, czyli wyciąga wodę z wnętrza włosa. Pozostawiona na noc kryształki soli osiadają na powierzchni kosmyków jak drobny papier ścierny, powodując matowość, szorstkość i kruchość.

💡 Jak temu zapobiec? Najlepiej po powrocie do domu czy hotelu od razu umyć włosy, aby pozbyć się soli, piasku i potu. Potem wystarczy pozwolić, by wysuszyło je ciepłe wakacyjne powietrze i tak np. w Australii czy w ciepłych krajach to naprawdę kwestia chwili. I co ważne przeważnie nikogo nie dziwi widok ludzi spacerujących po promenadzie czy siedzących w restauracjach z mokrymi włosami. To wręcz część letniego stylu: naturalność, luz i swoboda. Dlatego warto wykorzystać tę atmosferę i dać włosom wyschnąć bez pośpiechu, zamiast kłaść się spać z mokrą głową. A jeśli po wieczornym powrocie włosy nadal są wilgotne, można je delikatnie podsuszyć suszarką z chłodnym nawiewem. Jeżeli jednak w hotelu nie mamy takiej opcji, dobrze jest zabezpieczyć kosmyki lekkim serum i spleść je w luźny warkocz to prosty sposób, aby zminimalizować uszkodzenia mechaniczne podczas snu i obudzić się z włosami w lepszej kondycji.


3. Sól morska bez spłukiwania – piękne fale, gorzka cena

Nie da się ukryć, że fale po kąpieli w oceanie wyglądają zjawiskowo!. Naturalne „beach waves” kojarzą się z wolnością, wakacyjnym luzem i tym niepowtarzalnym australijskim klimatem, w którym wiatr i słońce robią za najlepszych stylistów fryzur. Niestety, za tym romantycznym obrazkiem kryje się spore zagrożenie dla kondycji włosów. Sól morska nie jest sprzymierzeńcem włosów, a wręcz przeciwnie, jej działanie może szybko doprowadzić kosmyki do ruiny.


💡 Najlepsza ochrona zaczyna się jeszcze przed wejściem do oceanu. Włosy warto najpierw zmoczyć słodką wodą, choćby pod prysznicem w hotelu albo zwykłą butelką wody na plaży. 
Dlaczego? Mokry włos działa jak gąbka, jeśli nasiąknie czystą wodą, pochłonie znacznie mniej słonej. To podstawowa zasada włosomaniaczek: lepiej nasycić włosy tym, co dla nich korzystne, zanim zetkną się z tym, co szkodliwe. Następnie dobrze jest wetrzeć w kosmyki kilka kropel oleju (np. makadamia czy olejem z czarnuszki). Olej tworzy ochronny film, który ogranicza wnikanie soli w głąb włosa i wzmacnia jego barierę lipidową. Dzięki temu włosy są bardziej odporne na przesuszenie, mniej się plączą i zachowują gładkość nawet po kąpieli w słonej wodzie.


Dlaczego sól morska szkodzi włosom?

  • Działa higroskopijnie – przyciąga wodę z otoczenia, ale jednocześnie wyciąga ją z wnętrza włosa, powodując intensywne przesuszenie.
  • Kryształki soli osiadają na powierzchni kosmyków – i działają niczym drobny papier ścierny, matowiąc włosy i osłabiając ich strukturę.
  • Zwiększa łamliwość – włosy stają się kruche, szorstkie i podatne na uszkodzenia mechaniczne.
  • Nadaje pozorny efekt objętości – początkowo kosmyki wydają się pełniejsze i bardziej teksturowane, ale to złudzenie, które w dłuższej perspektywie oznacza „zjedzone”, trudne do okiełznania pasma.
💡 Jak temu zaradzić już po kąpieli w oceanie? Najprostszy i najskuteczniejszy sposób to spłukanie włosów ponownie słodką wodą już po wyjściu z oceanu, nawet wodą mineralną, którą mamy ze sobą na plaży W Australii przy plażach bardzo często znajdują się prysznice na świeżym powietrzu, gdzie można szybko opłukać włosy i skórę z soli. To ogromna wygoda, bo pozwala natychmiast zneutralizować działanie morskiej wody i nie narażać kosmyków na zniszczenia. Podobne rozwiązania spotkałam też w Chorwacji i za każdym razem zastanawiam się, jak wiele włosów na świecie mogłoby być w lepszej kondycji, gdyby takie prysznice były dostępne wszędzie. Dzięki temu prostemu nawykowi sól nie ma szans długo osiadać na strukturze włosa. Po takim płukaniu warto dodatkowo sięgnąć po lekką odżywkę typu leave-in (bez spłukiwania), która zatrzyma wilgoć w kosmykach, wygładzi ich powierzchnię i ułatwi rozczesywanie. 


4. Brak olejowania – włosy bez tarczy

Każda włosomaniaczka wie, że olejowanie to nie chwilowa moda, a fundament zdrowej i świadomej pielęgnacji. Niestety, podczas wakacji wiele osób odkłada ten rytuał na bok, bo zwyczajnie jest wiele ważniejszych rzeczy do zrobienia i atrakcji do zwiedzania. Jednak często z jego konsekwencji zdajemy sobie sprawę po powrocie do domu. Olejowanie włosów na wakacjach nie musi być długo, żmudną czynością, a wręcz przeciwnie można je wpleść niezauważenie w nasz szalony grafik. Przed każdym myciem włosów można nałożyć parę kropli oleju i wmasować we włosy, a następnie związać w warkocz bądź kok. Nawet jeśli to środek dnia i zaraz chcemy zwiedzić miasto czy udać się na wycieczkę w góry czy na plażę to taka fryzura nikogo nie będzie dziwiła, a nasze włosy tylko nam za to podziękują. Olej pełni bowiem funkcję naturalnej tarczy ochronnej, bez której włosy stają się bardziej narażone na zniszczenia.


👉 Dlaczego olejowanie jest tak ważne latem?

  • Tworzy barierę ochronną – zatrzymuje wilgoć wewnątrz włosa i zabezpiecza go przed działaniem słońca, wiatru i słonej wody.
  • Chroni przed przesuszeniem – w gorącym klimacie włosy dużo szybciej tracą wodę, a bez oleju stają się suche, szorstkie i puszą się przy każdym podmuchu wiatru.
  • Domyka łuski włosa – dzięki temu kosmyki są gładkie, lśniące i mniej podatne na plątanie.
  • Wzmacnia końcówki – olej działa jak naturalne serum, które zapobiega rozdwajaniu i kruszeniu się włosów.

💡 Co stosować w praktyce?
W Australii prawdziwym królem jest olej makadamia, lekki, szybko się wchłania, a przy tym cudownie wygładza włosy. Świetnie sprawdza się także olej kokosowy (dla włosów o niskiej porowatości) oraz olej z awokado, bogaty w witaminy i kwasy tłuszczowe oraz mój ukocahny olej z czarnuszki. Możecie go nakładać o każdej porze dnia czy to przed kąpielą w oceanie – działa wtedy jak bariera ochronna przed solą i słońcem – albo wieczorem, jako regeneracyjny rytuał po całym dniu. Kilka kropel wtartych od wysokości ucha w dół zadziała jak naturalne serum, które uchroni włosy przed rozdwajaniem i doda im zdrowego blasku.

5. Suszenie gorącym powietrzem – szybka droga do katastrofy

Wakacje sprzyjają spontaniczności, a brak czasu i kalendarz napikowany atrakcjami sprawia, że na suszenie włodów mamy bardzo miało czasu. Suszarka za to, często kusi szybkim rozwiązaniem. Niestety, gorący nawiew to największy wróg włosów już osłabionych słońcem i słoną wodą. Wysoka temperatura rozchyla łuski włosa, odparowuje wodę z jego wnętrza i uszkadza lipidową warstwę ochronną. 


👉 Dlaczego gorące powietrze niszczy włosy?

  • Rozchyla łuski włosa, sprawiając, że traci on gładkość i łatwiej się puszy.
  • Odparowuje wodę z wnętrza włosa, co prowadzi do jego przesuszenia i osłabienia.
  • Uszkadza lipidową warstwę ochronną, przez co włosy stają się podatne na kruszenie i łamanie.
  • Przy częstym stosowaniu prowadzi do rozdwojonych końcówek i utraty sprężystości.
  • Efekt? Włosy suche, matowe i bez życia – jak roślina polana wrzątkiem: niby dostała wodę, ale zamiast odżywienia doznała zniszczenia.

💡 Co zrobić zamiast tego? Zamiast gorącego powietrza wybierz naturalne suszenie no. ciepły wiatr i słońce zrobią to za Ciebie. Jeśli już musisz użyć suszarki, wybierz chłodny lub letni nawiew i pamiętaj o wcześniejszej aplikacji sprayu termoochronnego lub lekkiej mgiełki. 



🎁 Bonusowa rada: Nie rezygnuj z kapelusza czy chusty !!!

Wiele osób, szczególnie podczas wakacji, unika nakryć głowy, bo wydaje im się, że kapelusz „przyklapuje” fryzurę albo chusta nie pasuje do stylizacji. To jednak jeden z największych błędów, jakie można popełnić w gorącym klimacie.


👉 Dlaczego to tak ważne?

  • Kapelusz czy chusta stanowią pierwszą barierę ochronną dla włosów przed promieniami UV, które niszczą keratynę i osłabiają strukturę kosmyków.
  • Osłaniają także skórę głowy, która – podobnie jak reszta ciała – może ulec poparzeniom słonecznym. Skóra podrażniona i przesuszona staje się podatna na łupież i nadmierne wypadanie włosów.
  • Nakrycie głowy chroni nie tylko urodę, ale i zdrowie – zapobiega udarowi słonecznemu, który w australijskim klimacie może wystąpić szybciej, niż się spodziewamy.
  • Dodatkowo kapelusz z szerokim rondem lub lekka, przewiewna chusta chronią także twarz, oczy i kark, co ma ogromne znaczenie dla ogólnego komfortu i bezpieczeństwa.

💡 Wniosek? Kapelusz, chusta czy turban to nie tylko element wakacyjnego stylu „boho chic” czy „beach vibe”, ale przede wszystkim inwestycja w zdrowie włosów i całego organizmu. Australijczycy wiedzą o tym doskonale i nie bez powodu noszenie nakrycia głowy jest tu niemal tak oczywiste, jak smarowanie się kremem z filtrem. A bez kapelusza nie wychodzi z domu nikt.



🌺 Podsumowanie
Wakacje to czas beztroski, ale włosy w tym okresie potrzebują szczególnej troski. Brak ochrony UV, spanie z mokrymi kosmykami, sól morska, rezygnacja z olejowania czy suszenie gorącym nawiewem, każdy z tych błędów odbiera im zdrowie i blask. Dobrze to widać po tych zdjęciach. Do tego dochodzi pomijanie kapelusza czy chusty, co szkodzi nie tylko fryzurze, ale też naszemu zdrowiu.
Pamiętajcie dbajcie o siebie i o swoje zdrowie, bo jak mawia moja Babcia: "Zdrowie ma się tylko jedno".

A Ty – jaki masz swój sprawdzony trik, dzięki któremu Twoje włosy wyglądają najlepiej właśnie na wakacjach? 

Pozdrawiam ciepło z Australii,
Madeline 🌸



18 komentarzy:

  1. Staram się nie spać z mokrymi włosami. Bardzo cenne rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To bardzo mądry nawyk, taki drobiazg, który z biegiem czasu robi dużą różnicę.

      Usuń
  2. Pomocne wskazówki w pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo się cieszę, że mogło się przydać 😊 Włosy lubią prostotę i trochę czułości😊

      Usuń
  3. Wszystkie twoje wskazówki są bardzo cenne. Twój wpis to naprawdę pomocny i inspirujący artykuł. Sama staram się dbać o włosy jak najlepiej chociaż przy małym dziecku nie zawsze jest to możliwe 😁 najważniejsze dla mnie to nie spać z mokrymi włosami. W wakacje a zwłaszcza na wyjeździe dbanie o włosy może być szczególnie trudne. Dobrze jest wziąć twoje wskazówki do serca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem 😊 sama mam rocznego synka i wiem, jak to jest łączyć opiekę nad maluchem, dom i jeszcze gdzieś wcisnąć pielęgnację włosów 😅 Czasem jednak te małe rzeczy, jak np. niekładzenie się spać z mokrymi włosami, to już ogromny sukces 😊 Trzymam kciuki i łączę się z Tobą całym sercem ❤️❤️❤️

      Usuń
  4. Ja używam termomgiełki cały rok, kiedyś dbałam o to tylko przed suszeniem, ale nauczyłam się, że promienie UV również osłabiają włosy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, promienie UV potrafią być dla włosów równie bezlitosne jak prostownica czy suszarka. Sama też przekonałam się, że dobry olejek czy mgiełka to must have nie tylko na wakacjach 😊

      Usuń
  5. Bardzo przydatne rady, muszę w swoją pielęgnację włosów wdrożyć olejowa nie, innych rad prawie przestrzegam 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam z całego serca, olejowanie to naprawdę game changer, daje włosom tyle miękkości i blasku, domyka łuski, zabezpiecza przed uszkodzeniami mechanicznymi, po prostu cudo 😊 trzymam kciuki, żeby i u Ciebie się sprawdziło 😊

      Usuń
  6. Moim głównym grzechem jest zasypianie z mokrymi włosami. Robię to coraz rzadziej, ale się zdarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj znam to aż za dobrze ❤️ kiedyś też często zasypiałam z mokrymi włosami… ale odkąd przestałam, moje włosy naprawdę odżyły 😊 To niby mały nawyk, a robi ogromną różnicę !

      Usuń
  7. Jedyne do czego nie potrafię się przemóc - to olejowanie. Nie wiem jak na jasnych włosach to się sprawdzi. Bo słyszałam tyle opinii, że zmieniają kolor, a tego bym nie zniosła. Teraz walczę po spaleniu przez rozjaśnienie, więc jestem na trudnej drodze do odzyskania długości, którą zniszczyła mi fryzjerka :(. Staram się pielęgnować świadomie, ale co spalone musi przerosnąć, a ja nawilżam, ochraniam i cała reszta..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie rozumiem Twoje obawy ❤️ Faktycznie są oleje, które mogą nadać włosom delikatny miodowy odcień (np. oliwa), ale to raczej subtelny efekt niż zmiana koloru. Jedyny olej, którego naprawdę radziłabym unikać przy jasnych włosach, to olej rycynowy, bo on faktycznie potrafi je odrobinę przyciemnić. Najlepiej sięgać po delikatne, zimnotłoczone oleje (np. migdałowy, makadamia, jojoba), które domykają łuskę i zatrzymują nawilżenie we włosie. Dzięki temu włosy wyglądają zdrowiej i pełniej, ale nie „przefarbują się” 😊 Trzymam mocno kciuki za Twoją regenerację po rozjaśnianiu to długa droga, ale naprawdę się opłaca❤️

      Usuń
  8. Dzięki za te triki! Pozdrawiam serdecznie i niezmiennie zapraszam do mnie 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło ❤️ dziękuję za odwiedziny i pozdrowienia i przyjemnością też zajrzę do Ciebie 😊

      Usuń

Polecany post

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger