Po ostatnich zawirowaniach i przeprowadzce do subtropikalnego Brisbane moje włosy przeżyły prawdziwy szok klimatyczny. Z suchego, pustynnego Perth, gdzie wilgotność powietrza była minimalna, trafiły w zupełnie inne warunki: gorące i wilgotne. Całe to zamieszanie związane z podróżą ponad 4 tys. km na wschód sprawiło, że nie zdążyłam przestawić swojej pielęgnacji. W Perth moje włosy kochały ogromne dawki humektantów, które nakładałam niemal bez opamiętania. Jednak tutaj, w Brisbane, ta sama rutyna szybko obróciła się przeciwko mnie. Moje włosy jasno pokazały, że nadmiar nawilżenia nie jest im na rękę i... zaczęły się buntować.

Geneza przenawilżenia
Przy podróżach między różnymi klimatami o włosowy kryzys naprawdę nietrudno. Podobnie bardzo łatwo o niego latem, gdy nasze włosy, tak jak cały organizm, potrzebują czasu, żeby oswoić się z nowymi wysokimi temperaturami i środowiskiem. A jednym z najważniejszych czynników, który ma na nie ogromny wpływ, jest wilgotność powietrza.
W Perth, mieście leżącym na pustyni, klimat jest dość wyjątkowy to połączenie suchego i gorącego powietrza pustynnego z chłodną, wilgotną bryzą znad oceanu. W efekcie daje to coś w rodzaju klimatu umiarkowanego ciepłego, ale znacznie bardziej suchego niż ten, który znamy z Europy. W takich warunkach włosy trzeba było nawilżać naprawdę solidnie. To właśnie tam regularnie dostawały ogromne dawki humektantów, czy to w maskach, czy w częstym miodowaniu włosów.
Co ciekawe, w Perth suchy klimat sprawiał, że nawet bardzo wysokie temperatury były zaskakująco znośne. 40 stopni w Australii znosiłam o wiele lepiej niż 35 stopni w Polsce, wszystko dzięki temu, że powietrze było tam niemal pozbawione wilgoci.
Przy niskiej wilgotności organizm chłodzi się dużo skuteczniej, bo pot szybko odparowuje ze skóry. To właśnie dlatego, mimo że słońce prażyło niemiłosiernie, upał nie był tak męczący jak w Polsce, gdzie już przy 30 paru stopniach czułam się, jakbym chodziła owinięta mokrym ręcznikiem. W Perth skóra zostawała sucha, ubrania nie kleiły się do ciała, a oddychanie w gorącym powietrzu było zaskakująco lekkie.
Nic więc dziwnego, że w takich warunkach żyło się całkiem komfortowo, oczywiście pod warunkiem, że wszędzie nosiło się przy sobie butelkę wody. Ludzie nie rozstawali się z nią dosłownie nigdy, a w telewizji nieustannie przypominano o tym, jak ważne jest regularne nawadnianie.
W takich warunkach żyliśmy prawie trzy miesiące. A potem przeprowadzka, na drugi koniec Australii, do Queensland. Tam czekał na mnie klimat zupełnie odwrotny: wilgotny i subtropikalny, z powietrzem ciężkim od wilgoci. Dla mnie był to szok przez pierwsze 2–3 dni, a dla moich włosów przez kolejne tygodnie.
I właśnie w takich sytuacjach najłatwiej o przenawilżenie. Dochodzi do niego, gdy nakładamy na włosy zbyt dużo humektantów w warunkach, w których one po prostu przestają tego potrzebować.

Kiedy można przenawilżyć włosy?
Przez długi czas byłam święcie przekonana, że moje włosy, wtedy jeszcze wysokoporowate są odporne na coś takiego jak przenawilżenie. Wydawało mi się, że im więcej nawilżenia, tym lepiej. Aż do momentu, kiedy zaczęłam hojnie dolewać miód do praktycznie każdej maski. I nagle okazało się, że jednak można przesadzić.
Do przenawilżenia dochodzi wtedy, gdy w pielęgnacji włosów używamy zbyt dużo humektantów, czyli składników silnie nawilżających, które w pewnych warunkach zamiast pomagać – potrafią zaszkodzić. Do tej grupy należą m.in.:
- miód,
- gliceryna,
- aloes,
- d-panthenol,
- cukier,
- kwas hialuronowy.

Jak rozpoznać włosy przenawilżone?
Najłatwiej zauważyć to po tym, że schnięcie trwa o wiele dłużej niż zwykle, włosy wydają się nie mieć końca w suszeniu. Ale to dopiero początek. Przenawilżone włosy potrafią:
- być spuszone – zwłaszcza wierzchnia warstwa, podczas gdy te pod spodem stają się ciężkie i oklapnięte,
- ciągnąć się jak guma przy czesaniu, co daje dziwne, nieprzyjemne wrażenie,
- kleić się do siebie i zbijać w strąki, przez co trudno je ułożyć, a naturalny skręt wygląda na rozmyty,
- w dotyku są aż zbyt miękkie i gładkie – wręcz „śliskie” w sposób, który nie kojarzy się ze zdrowiem,
- wyglądać na nieświeże i przetłuszczone, szczególnie przy nasadzie i skroniach,
- przetłuszczać się szybciej niż zwykle,
- tracić objętość i być przyklapnięte,
- a co najgorsze – trudno z nich wydobyć zdrowy blask. Związane w kucyk czy warkocz potrafią błyszczeć, ale w taki niezdrowy, „mokry” sposób.
Jak poradzić sobie z przenawilżeniem? Na szczęście z przenawilżeniem da się szybko uporać, trzeba tylko podejść do sprawy krok po kroku:
✨ Krok pierwszy: dokładne oczyszczenie włosów.
Sięgnij po szampon z mocniejszymi detergentami, który zdejmie z powierzchni włosa nadmiar humektantów. Ja najlepiej wspominam szampony Barwa Ziołowa to klasyka, którą w Polsce bez problemu kupicie w większości marketów (sama najczęściej polowałam na nie w Społemie 😉).
✨ Krok drugi: odbudowa balansu.
Na świeżo oczyszczone włosy nałóż maskę proteinową, która przywróci im sprężystość i strukturę. Wysokoporowate włosy mogą dodatkowo skorzystać z kilku kropel oleju – taki duet działa jeszcze skuteczniej.
Jeśli macie wysokoporowate włosy, możecie wzbogacić maskę kilkoma kroplami ulubionego oleju, a efekt będzie wtedy jeszcze pełniejszy i bardziej odżywczy. Taki kompres warto potrzymać na włosach około 15–20 minut, by składniki miały czas dobrze wniknąć w głąb struktury włosa.
✨ Krok trzeci: domknięcie pielęgnacji
Na koniec przychodzi czas na finał czyli dokładnie spłucz maskę i nie zapomnij o zabezpieczeniu końcówek serum. To drobiazg, ale robi ogromną różnicę, dzięki niemu włosy pozostają gładkie, sprężyste i odporne na codzienne uszkodzenia.

Jak uniknąć przenawilżenia?
Najważniejsza jest równowaga PEH czyli harmonijne łączenie w pielęgnacji trzech filarów: protein, emolientów i humektantów (o której pisałam wam tutaj). To właśnie ich balans decyduje o tym, czy włosy będą lekkie, sprężyste i pełne życia. Gdy któryś z tych elementów zaczyna dominować, włosy od razu to pokazują, tracą blask, objętość albo elastyczność.
Dlatego dobrze jest uważnie obserwować swoje włosy i reagować na ich potrzeby. Czasem oznacza to sięgnięcie po proteinową maskę, kiedy brakuje im sprężystości, innym razem po emolienty, które wygładzą i domkną łuskę włosa. Humektanty z kolei dają piękne nawilżenie, ale w odpowiednich ilościach i w odpowiednich warunkach.
Warto też pamiętać o oczyszczaniu. Raz na 2–3 tygodnie sięgnij po szampon z SLS/SLES – dzięki temu usuniesz nadmiar nagromadzonych składników i dasz włosom świeży start. To trochę jak reset, po którym włosy znów lepiej przyjmują pielęgnację i piękniej wyglądają.
Podsumowanie
Przenawilżenie to nie koniec świata, ale mała lekcja, że nasze włosy naprawdę lubią równowagę i uważność. Z czasem da się wyczuć, czego im potrzeba i kiedy powiedzieć „dość” humektantom.
A jak jest u Was ? Czy zdarzyło się Wam kiedyś przesadzić z nawilżeniem? Jakie macie swoje sprawdzone sposoby na szybki ratunek dla włosów?
Pozdrawiam,
Madeline
Czytałam kiedyś o przenawilżeniu, ale jakoś nigdy nie wgłbiałam się w ten temat. Jak widać wszędzie trzeba zachować równowagę :)
OdpowiedzUsuńTak, zachowanie równowagi jest tutaj kluczowe ;)
UsuńMatko, jakie Ty masz piękne włosy. To z pewnością Twoja duma :)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo ;) Powoli udaje mi się wydobyć ich prawdziwego "pazura" ;D po wszystkich perturbacjach, które przeszły ze mną należy się im ;)
UsuńYour hair looks wonderful!
OdpowiedzUsuńwww.fashionradi.com
ohh thanks you ;)
UsuńSzczerze, nigdy nie czytałam o takim problemie z włosami. Dobrze, że piszesz na ten temat. 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogę poszerzyć zakres tego mało omawianego zagadnienia o swoje doświadczenia ;)
UsuńChyba nie raz miałam przenawilżone włosy, ale nie zdawałam sobie z tego sprawy.
OdpowiedzUsuńCzęsto tak to wygląda na pocxątku ;) Polecam na takie problemy żółtko jajka ;)
UsuńZdaje się, że już mi się to zdarzyło, ale jak sobie z tym poradziłam? Chyba po następnym myciu były już normalne.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis
OdpowiedzUsuńU Ciebie wciąż się dowiaduję nowych rzeczy na temat pielęgnacji wlosów :)
OdpowiedzUsuńPiękne masz te włosy, co ja bym dała, żeby moje były tak gęste...
OdpowiedzUsuń