Co zabrałam ze sobą do Australii ? czyli o niezbędniku włosomaniaczki

Hej, dzisiaj po całym dniu spędzonym w domu pomyślałam, że jeszcze skończę ten post i wam go wrzucę. Pisałam wam ostatnio jak wiele z moich kosmetyków musiałam zostawić w Polsce. A tak naprawdę to znaczną większość. Zabrałam jedynie to co można kupić powszechnie w każdej drogerii. Szczerze jestem niesamowicie ciekawa jak taka kilku-produktowa pielęgnacja sprawdzi się na moich włosach. Od dawna chciałam spróbować takiego włosowego minimalizmu, ale w Polsce ciągle coś nowego wpadało mi w oko ;)


Kiedy masz drogerię po drodze z pracy do domu ciężko czasami powstrzymać się przed wstąpieniem. Zalotnie zerkająca reklama promocji Twojej ulubionej odzywki właśnie przypomniała Ci o tym, że musisz kupić w sumie waciki bądź płyn do plukania.. czegokolwiek. Każdy pretekst jest dobry i niestety w takich przypadkach potrafię czasami ulec. Aczkolwiek będę miała teraz czas aby przetestować jak sprawdza się u mnie taki włosowy minimalizm. Wiem, że u wielu z Was sprawdza się on rewelacyjnie i dodatkowo pozwala na lepsze zagospodarowanie poszczególnych kosmetyków. 


Postawiłam więc na kilka drogeryjnych produktów, które nie mają w sobie nic do czego można by się przyczepić :)
Na liście nie mogło oczywiście zabraknąc:
- moich ukochanych odżywek z Garniera - Oil Repair oraz Goodbay Damage. Tej pierwszej używam jej już od kilku lat i jest dla mnie niezastąpiona. Jeśli chcecie poczytać o niej trochę więcej pisałam wam o niej tutaj. Druga sprawdza się u mnie rewelacyjnie jako świetna emolientowa maska wystarczy, że dodam do niej 2-3 łyżki oleju z Amli. 
- szamponu Botanic Therapy mityczna oliwka z Garniera, który jest u mnie totalnym szaleństwem od kilku miesięcy od kiedy się pojawił. Moja skóra głowy bardzo go polubiła, włosy są po nim odbite od nasady, świeże i czuje, że skóra jest dobrze oczyszczona. Świetnie również sprawdza się w roli bazy pod peeling oczyszczający z cukrem, a poza tym ma dużą objętość co wpasowało się w mój plan pakunkowy walizki.
- serum do zabezpieczania końcówek z olejkiem makadamia z Vollare Cosmetics. Jest to mój ostatnimi czas hit jeśli chodzi o sera do końcówek. Bardzo dobrze rozprowadza się po włosach, nie obciąża ich ani nie pozostawia na nich przesadnie tłustego filmu jeśli nałożymy go o kropelkę za dużo. Wpadłam na niego bodajże w drogerii Laboo kiedy pojechałam do rodziców i zapomniałam z Wrocławia olejku z pestek śliwek, który wtedy testowałam. Zakochałam się w nim od pierwszego wtarcia we włosy i mam nadzieję, że utrzyma się to jeszcze przez jakiś czas.
- olejek z czarnuszki z filtrem UV z Bioelixire. Mimo tego, że przyjechaliśmy do Australii na przedsionki lata i jesieni temperatury dalej utrzymują się dosyć wysoko w okolicach 30 stopni. Ten ze zdjęcia kosztuje około 5,00 - 7,00 zł. w Rosmanie i był jedynym produktem po którego do niego chodziłam. Nigdy bym nie pomyślała, że dodanie nawet 1/3 opakowania do maski poprawia tak drastycznie jej skład, a moje włosy są po prostu zachwycające. Sypkie, miękkie, lśniące i z cudowną objętością przeżyłam lekki szok kiedy zobaczyłam pierwszy raz jego efekt na moich włosach. Konieczne polecam wypróbować jeśli jeszcze go nie używałyście :). Do Australii zabrałam aż 4 opakowania. I mam nadzieję, że znajdę tutaj za jakiś czas jego odpowiednik.
- jeśli chodzi o proteiny to postawiłam na żółtko jajka,
- natomiast humektanty, z którymi w takich temperaturach trzeba bardzo uważać to głównie miód.


Wydaje mi się, że moje włosy chyba nie za bardzo dobrze znoszą taki minimalizm, ale może być to jeszcze wina drastycznej zmiany klimatu. Przestawienie się z temperatury oscylującej w okolicach 0 - 5 stopnii do 30 stopni w niespełna 20 godzin było szokiem dla mnie, a co dopiero dla nich. Zwłaszcza, że nie jest to dwa czy trzy tygodnie jak w czasie wakacji, ale muszą prosperować w takim środowisku cały czas.

Stosujecie taki włosowy minimalizm ? Czy wolicie mieć bardziej rozbudowaną pielęgnację?
Pozdrawiam, Madeline

9 komentarzy:

  1. U mnie odżywki z Garniera i olejek z czarnuszki jak najbardziej się sprawdzają 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo sie ciesze ;) to fajny team, a wiele osob lekceważy te małe olejki ze względu na pojemność. Mimo to nawet odrobina w moim przypadku działa cuda na włosach ;)

      Usuń
  2. Nie stosowałam nigdy olejku wraz z odżywką, widać mam w tym temacie dość dużo do nadrobienia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie proszę spróbować przy okazji :) Jako emolient tworzy na włosach film, który zabezpiecza włosy przed utratą wilogic i całej dobroci którą ma maska/odżywka ;) Wystarczy 1-2 łyżki ;)

      Usuń
  3. woow....Ale masz piękne włosy<3

    OdpowiedzUsuń
  4. ale masz boskie włosy :D Kurcze australia wydaje sie super krajem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje ;) I jest niesamowita, na każdym kroku odczuwamy jej niesamowitą naturalność, dobroć i wolność i dzikość. Ludzie tutaj są bardzo, ale to bardzo wyluzowani i spokojni. Na wszystko mają zawsze czas, nie trzeba się nigdzie spieszyć i chyba to jest najcięższe dla nas Europejczyków. Nauczeni życia w pędzie i ciągłej pogoni nie potrafimy wystopować, uspokoić się, wziąć oddech, uśmiechnąć się i powiedzieć do obcej osoby "Hej, dobrego dnia :)" bo taki jest mój.

      Usuń
  5. serum do zabezpieczania końcówek z olejkiem makadamia z Vollare Cosmetics wydaję się ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odżywka Garnier oil repair świetnie się sprawdza i na moich włosach;) Australia wydaje się byś super ;) dlatego warto marzyć i dążyć do ich spełnienia;)

    OdpowiedzUsuń

Polecane Posty

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger