Kozieradka jako ratunek na jesienne wypadanie włosów
Choć lato jeszcze nie odpuszcza i dalej można cieszyć się słońcem to czuję już nadchodzącą jesień. Dzień jest coraz krótszy, zimne wieczory i chłodne poranki. Moje włosy już odczuwają nadchodzącą zmianę, a ja chce jak najszybciej zadziałać aby jak najmniej odbiło się to na ich objętości. O cudotwórczym działaniu kozieradki na włosach czytałam już wiele razy na wizażu oraz u Anwen Podchodziłam do niej jednak z dystansem patrząc na wszechobecny zachwyt oraz niewielkie grono osób, które szczędziło słów krytyki. Węszyłam podstęp, bo przecież nic nie ma idealnego? Coś musi być z nią nie tak, może uczula tylko niektóre typy skóry? Może po prostu to kolejny sezonowy HIT i zadziałało Placebo?
Pod koniec sierpnia moje włosy zaczęły wypadać garściami. Powodem było jesienne osłabienie, które zawsze moim włosom szczególnie dotkliwie dokucza. Nie miałam czasu na zabawę z olejami przez ciągłe rozjazdy i ciągłą organizację przyjęcia. Przypomniałam sobie wtedy o kozieradce i postanowiłam przetestować ten specyfik. Pobiegłam więc czym prędzej do Apteki gdzie oczywiście jej nie dostałam, więc udałam się do Sklepu Zielarskiego gdzie bez problemu nabyłam ją za 4 złote.
Wróciłam do mieszkania i zabrałam się za jej przyrządzenie. Otóż spotkałam się z wieloma sposobami/proporcjami na jej przyrządzenie jednak dla mnie najbardziej optymalny jest ten do którego doszłam po kilku próbach i błędach.
Najlepiej kupować kozieradkę w nasionach, nie zmieloną ponieważ ta zmielona traci wiele właściwości w trakcie rozkruszania.
Najlepiej kupować kozieradkę w nasionach, nie zmieloną ponieważ ta zmielona traci wiele właściwości w trakcie rozkruszania.
Przygotowanie
Cechą, którą szybko można odczuć (dosłownie odczuć) jest fakt iż kozieradka nie trzymana w lodówce psuje się dosyć szybko. Zwykle po 2-3 dniach wyczuwałam już nieprzyjemną fermentującą woń. I oto ten minus. Na początku przyrządzałam ją w proporcjach:
1 płaską łyżeczkę kozieradki wsypują do szklanki i zalewałam 2-3 minutowym wrzątkiem, odczekiwałam aż ostygnie a następnie przelewałam ją do atomizera.
Jednak nawet na moje włosy i wcieranie jej czasami 2 nawet 3 razy dziennie, nie wystarczało na zużycie choćby połowy buteleczki przed zepsuciem jej zawartości. Więc po kilku eksperymentach w moim magicznym kotle oraz kombinacji proporcji wyszedł mi ten oto przepis. Zależy mi na tym aby była ona świeża i zachowywała swoje właściwości, więc przyrządzam ją co zwykle co 3 -4 dni.
Przygotowanie: optymalna świeża dawka
0,5 łyżeczki kozieradki wsypuję do szklanki i zalewam 1/3 szklanki 10 minutowym wrzątkiem. Po ostygnięciu przelewam do atomizera, który możecie kupić na stronie zrob sobie krem. Darmowa dostawa znajduje się tylko w sklepie "Ładnie Pachnie" we Wrocławiu. Jeśli jesteście z Wrocławia lub okolic możecie zaoszczędzić kilka złotówek na dostawę.
Możecie używać oczywiście opakowań które zostają wam w domu np. po mgiełce. Dla mnie atomizer jest o wiele bardziej poręczniejszy i nie ślizga się gdy coś aplikuje.
Jeśli chodzi o przechowywanie nasion, przywiązuję uwagę aby były szczelnie zapakowane. Mam na myśli głownie ochronę przed wilgocią oraz przed ich rozsypywaniem :)
Efekty:
Pierwszymi efektami jakie zauważałam przy stosowaniu kozieradki to uniesione włosy od nasady i ogólny efekt objętości u nasady. Bardzo mi się to podoba, nie lubię mieć oklapniętych włosów bo z falami wyglądam jak zmokły cocker spaniel. Znacznie poprawia stan mojej skóry głowy i pomaga mi utrzymać ją w dobrym stanie chociaż ostatnio nieco podrażniłam sobie ją szamponem z dziegciem.
Od kilku sezonów ratuje mi włosy i przynosi urodzaj w miliony baby hair'ów :). Czekam teraz na pierwsze efekty, przeważnie już po tygodniu widziałam mniejsze wypadanie a po 2 tyg. juz pojawiają się pierwsze baby hair'y. Polecam naprawdę zwłaszcza dziewczynom, które boją się eksperymentować z olejami z różnych powodów oraz nie chcą faszerować się "cudownymi" Suplementami diety :)
Uwaga !
Pamiętajcie, że w polskim porządku prawnym suplement diety (za który czasami płacimy krocie bo zadziałał cudownie naszej przyjaciółce/siostrze/mamie:) jest środkiem, który nie musi działać na każdy organizm. Jest to tylko uzupełnienie diety zawierające w swoim składzie:
- witaminy
- składniki mineralne
- substancje wykazujące efekt odżywczy
- efekt fizjonomiczny
zachowajmy zdrowy rozsądek i zastanówmy się czy warto wprowadzać do organizmu składniki które być może nie są nam potrzebne, a niedobór odpowiednich możemy uzupełnić poprzez urozmaicenie diety ;)
Pozdrawiam, Madaline
Kozieradka powiadasz...poszukam, pomyśle:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
warto spróbować jeśli akurat jesienne wypadanie daje się we znaki ;)
Usuńpozdrawiam ze słonecznego Wrocławia ;)
Kiedyś stosowałam kozieradkę z super efektami ale zupełnie o niej zapomniałam, a właśnie dzisiaj ktś przypomniał mi o niej:) hihi
OdpowiedzUsuńMoże akurat się przyda na jesienne przypadłości, pozdrawiam :)
Usuń