Przykre powroty: Biovax Caviar oleo-krem - oleje indyjskie moringa i tamanu

Ostatnio towarzyszyła mi włosowa passa, postanowiłam więc wrócić do odżywki, która kiedyś patrząc na składniki była wręcz stworzona dla moich włosów. W praktyce zderzenie z rzeczywistością okazało się jednak na tyle bolesne, że chyba jak na razie odpuszczę sobie dawanie drugiej szansy kosmetykom, które jakiś czas temu nie sprawdziły się u mnie, a myślałam, że było to spowodowane chaosem w mojej pielęgnacji i wysokimi temperaturami. Zapraszam więc na włosową pomyłkę, która spotkała mnie w pewien siwy i mokry środowy dzień. 


Mimo, iż jesień za oknem nie napawa nas dobrym samopoczuciem i słonecznym poczuciem humoru dzisiaj w najlepsze zadrwiłam z samej siebie w najlepszym tego wydaniu. Jakiś czas temu nabyłam ten oleo-krem (ciekawa ucieczka od monotonnego nazewnictwa wszystkiego odżywkami i maskami) i nałożyłam na włosy na ok. 30 min. pod kokon (reklamówka + ręcznik). Po tym wszystkim spłukałam wszystko wodą i umyłam włosy tradycyjnie. Ręce mi opadły kiedy włosy podeschły a ja zobaczyłam siebie w lustrze. Puch, puch i jeszcze raz puch. Myślałam, że było spowodowane to tym, że nie miałam dla nich czasu i nie skupiałam się zbytnio nad głębszą pielęgnacją. Postanowiłam dać temu produktowi jeszcze jedną szansę, która niestety okazała się być karkołomna. Wcześniejszą porażką obwiniałam wysokie temperatury w wakacje, a w składzie oleo-kremu jest wysoko gliceryna, która przy wysokich temperaturach ma tendencje do puszczenia się włosów i bardzo ciężko jest nad nią w takich warunkach zapanować.



Olej Moringa i Olej Tamanu dwa główie składniki, które zaciekawiły mnie bardzo, bo choć interesuję się Indiami i naturalną pielęgnacją tak szczerze mówiąc wcześniej o nich nie słyszałam, a teraz zastanawiam się jak to mogło się stać, że wcześniej nie wpadły mi w ręce. Poszperałam więc trochę w internecie i dzięki temu mogę trochę bliżej wam je scharakteryzować.

Olej Moringa inaczej olej z drzewa cudu bądź olej długowieczności określany tak ze względu na swoje rzadkie połączenie białka, żelaza, magnezu, witamin A, E i K oraz magnezu. Głównie stosowany przy pielęgnacji twarzy ze względu na swoje odżywczo-ujędrniająco-wygładzające działanie. Co ciekawe składa się z 74,9% z kwasu oleinowego, który działa leczniczo na wiele schorzeń i pomaga w walce z wieloma problemami cery np. zaskórnikami, rozszerzonymi naczynkami czy zmarszczkami. Na włosy ma działać regenerująca, odżywczo i nabłyszczająco.

Olej Tamanu używany przez ludy wysp Pacyfiku i Azji jako lek na gojenie ran i lek na wszelkie problemy ze skórą twarzy i ciała. W jego skład wchodzi kompleks nienasyconych kwasów tłuszczowych: 49% oleinowego, 21% linolowego, 15% palmitynowego, 12% stearynowego i nieznaczne ilości kalofillowego. To jednak nie wszystko, bo w jego składzie znajduje się również wiele innych składników odżywczych – m.in. kumaryna, sterole, glikolipidy, fosfolipidy i żywice. Dedykowany jest w pielęgnacji kręconych i falowanych włosów. Poprzez ich działanie włosy mają stać się lśniące, gładkie i mniej się plątać. 

Oba oleje zafascynowały mnie na tyle, że zamierzam w najbliższym czasie zakupić je oddzielnie i wypróbować solo na moich włosach. Wracając jednak do naszego oleo kremu.

Włosy najpierw umyłam metodą OMO nakładając po długości Kallosa Color, a skórę głowy myjąc rozpuszczonym z wodą szamponem jajecznym z barwy naturalnej. Całość dokładnie spłukałam a na włosy od ucha w dół wmasowałam delikatnie olejo-krem z olejem moringa i tamanu. Całoścć potrzymałam ok. 20-30 minut po czym spłukałam letnią wodą. Po wyschnięciu niestety moim oczom ukazał się dokładnie ten sam obraz, który oglądałam pod koniec sierpnia.


Istna sianowato-pusząca się we wszystkie strony gromada moich włosów popsuła mi lekko humor zwłaszcza, że naprawdę miałam nadzieję, że ten produkt da się jakoś obłaskawić z moimi włosami. Zastanawiałam się długo nad przyczyną i stwierdziłam, że zdecydowanie musi tutaj wadzić za długi  skład i to jest chyba powodód tego buntu, moje włosy nie lubią się z kosmetykami ze zbyt długim składem. 

Patrząc jednak na niego  mamy tutaj mieszankę lekkich silikonów, glicerynę, ekstrakt z kawioru, olej Moringa, olej Tamanu, pantenol a także witaminę E. Tak naprawdę wszystko powinno być w porządku i moje włosy powinny być chociaż w małym stopniu zadowolone.

Aqua, Glycerin, Dimethicone, Hydroxyethyl Acrylate / Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Phenyl Trimethicone, Oleyl Alcohol, Caviar Extract, Moringa oleifera Seed Oil, Calophyllum Inophyllum Seed Oil, D-panthenol, Tocopheryl Acetate, Polysorbate 60, Sorbitan Isostearate, Propylene Glycol, Trimethylsiloxysilicate, Dimethiconol, Tricedeth-6, PPG-3 Benzyl Ether Myristate, C13-15 Alkane, Amodimethicone, Cetrimonium Chloride, Trideceth-12, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool, Mica, C.I. 77891, C.I. 77491, Citric Acid

Na drugi dzień ich stan prezentował się nieco lepiej (po całej nocy przespanej w warkoczu) udało się choć trochę wydobyć ich blask i zmniejszyć puszenie się dzięki kilku kroplom oleju z nasion malin.


Na drugi dzień włosy były bardziej sypkie, lśniące i sprężyste i nawet ucieszyłam się, że nie wyglądają aż tak źle jak wczoraj. Poza działaniem, które u mnie jest zdecydowanie na minus, minusem jest również wydajność naprawde użyłam go chyba 3 razy po czym opakowanie jest do cna puste. Mało wydajny produkt zwłaszcza dla kręcono\falowano-włosych. Przy pierwszym nałożeniu bałam się, że użyję całej zawartości aby dokładnie wmasować je we włosy. 


Małe rozczarowanie na włosowej długiej drodze ku pięknym włosom uświaodmiło mi jak kręcone/falowane włosy potrafią zmienić się o 180 stopni przy źle dobranym kosmetyku. Nie dojdziemy do ideału jeśli po drodze nie będziemy testować i czasami wpadać w takie bHd. A jak wy ratujecie się z takich włosowych tragedii ?

Pozdrawiam, Madeline

6 komentarzy:

  1. Jestem ogromną fanką oleo-kremów z Biovaxu! <3 Zdziwił mnie Twój sposób aplikacji odżywki na włosy. Ja nakładam ją zgodnie z zaleceniami na opakowaniu- na mokre włosy z ominięciem nasady (można też na suche- zdarzało mi się dać w tym wypadku na końcówki) i nie spłukuję jej. Przyznam, że wolę pozostałe 3 rodzaje oleo-kremów, ale ten wcale nie był taki zły. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nakładam je takze na mokre wlosy :) ogolnie na suche rzadko koedy cos nakładam chyba ze z duza dawka oleju ;) pozostałe sprawdziły sie u mnie o niebo lepiej, ale je jeszcze testuje ;)

      Usuń
    2. Rozumiem. ;) Fajnie, że pozostałe oleo-kremy bardziej Cię do siebie przekonały.

      Usuń
  2. Mam go, ale wystarczy odrobina aby moje włosy momentalnie były obciążone i wyglądały brzydko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Puszące się włosy to tragedia, nie lubię tego u siebie :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego kremu nie miałam, ale przypominam sobie, że chyba z serii niedawno skończyłam szampon. Niestety bardzo puszył włosy, zużyłam go do innych rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń

Polecane Posty

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger