Dlaczego przestał sprawdzać się u mnie olej kokosowy ?
Pamiętam początki mojego włosomaniactwa kiedy próbowałam scharakteryzować moje włosy, np. poprzez stopień ich porowatości i ogólnego stanu aby dobrać do nich odpowiednie produkty i oleje. Już w tamtym czasie na samym starcie byłam atakowana z każdej strony anomaliami moich włosów. Nie spotkałam chyba wtedy żadnego bloga/filmiku dla kręconowłosych, który bym w tamtym czasie pozytywnie wypowiadał się na temat olejowania włosów olejem kokosowym, a w moim przypadku był to jeden z moich ulubieńców. O tym jak z bohatera krótka droga prowadzi do zera przeczytacie w dalszej części tego postu.
Ostatnio pod postem jednej z Was na temat oleju kokosowego znalazłam swój komentarz sprzed miesiąca, w którym mówię ze olej kokosowy sprawdza się u mnie świetnie. Patrząc na moją świadomą pielęgnację na przestrzeni ostatnich lat olej kokosowy był moim hitem. Mimo tego, że jako olej wnikający (małocząsteczkowy) polecany jest do włosów niskoporowatych u mnie od samego początku sprawdzał się rewelacyjne. Moje włosy zawsze po jego nałożeniu były mięsiste, odżywione i sypkie (jak na tamten czas). Naprawdę byłam wręcz zachwycona jego działaniem i zachodziłam w głowę jak może się u kogoś nie sprawdzić.
I mimo tego, że powszechnie uważałam go dalej za mojego ulubieńca podświadomość wysyłała mi przeciwne sygnały. Nieco zbiło mnie z tropu odkrycie tego komentarza bo uświadomiłam sobie, że za każdym razem kiedy ostatnio go używałam moje włosy miały bad hair day. Jednak prawie zawsze zwalałam to na złą pogodę, inny produkt, który akurat się nie sprawdził bądź humoru moich kręciołów. Zaczęłam więc zastanawiać się nad przyczyną takiego zachowania i doszłam do wniosku, że u mnie jego działanie jest wręcz wprost proporcjonalne do powszechnie przyjętych norm.
A mówię tutaj o porowatości włosów, kiedy moje włosy były wysokoporowate, zniszczone i przesuszone olej kokosowy działał jak miód na serce. Pięknie tworzył film na włosach, który zatrzymywał wilgoć, sprawiał że moje loki powoli powoli nabierały sprężystości i sypkości oraz o zgrozo mam nadzieje, że nie spalicie mnie za to na stosie podkreślał skręt. Często dodawałam go do nawilżającej mgiełki home made ;). Nie mam pojęcia dlaczego olej, który jest zmorą każdej kręconowłosej dziewczyny/chłopaka sprawdzał się u mnie rewelacyjnie może to przez moje problemy zdrowotne które coś pozostawiły po sobie w moich włosach nie mam pojęcia.
Niestety wszystko dobre co szybko się kończy. Poprzez kilkuletnią świadomą pielęgnacje oraz hennowanie udało mi się zmienjszyć porowatość moich włosów do tej średniej. Skończył się również czasy cudownego działania oleju kokoswego. Używałam przez ten cały czas chyba wszystkich możliwych jego wariacji: rafinowych/nierafinowych, z dodatkiem czosnku, papryki nawet kiedyś nakładałam mleczko kokosowe (jeśli tak mogę je nazwać prawidłowo) wydobyte z zakupionego kokosu ze sklepu.
Zawsze sprawdzały się u mnie świetnie. Jak teraz zastanawiam się nad tym od jakiegoś czasu bardzo ciężko jest mi go zmyć z włosów nawet kiedy dodaje go jako półprodukt do maski. Włosy zawsze są później spuszone, nie chcą się kręcić i są oklapnięte i chyba w końcu odkryłam co jest tego przyczyną. Zachodzą w głowę zadawałam sobie pytania: dlaczego akurat ten olej działa tak odwrotnie do tego jak powinien działać ze względu na typ moich włosów? Daczego akurat teraz jego działanie nagle tak się zmieniło? Nie jest to kwestia innej pielęgnacji czy oleju gdyż kiedyś u mnie sprawdzał się w każdej formie.
Jeśli moja hipoteza jest prawdziwa ukazuje jak różnorodne i wielorakie czynniki składają się na stan naszych włosów. Każdy z nas ma inne geny, z różnych przyczyn jedne produkty działają cudownie mimo powszechnemu "no way", a drugie, które powinny działać nie sprawdzają się w ogóle. Sami musimy znaleźć drogę dla naszych włosów, która zaprowadzi nas do ich idealnego stanu i na tej drodze niestety musimy być samodzielnie myślącymi osobami, które nie mogą dać zaszlufladkować się w kanony danej grupy włosowej. Trzeba próbować i się nie poddawać, a przyczyn szukać w sobie i swoim otoczeniu ;).
Spotkaliście się kiedyś z podobną sytuacją ?
Pozdrawiam, Madeline ;)
u mnie kokos dobrze się spisywał na wysokoporowatych, jak i teraz na średnio/niskoporowatych :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem sama ;) Choć jesteś pierwszą osobą która mówi mi, że olej kokosowy sprawdził się na włosach wysokoporowatych również u niej ;)
UsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń