Nivea HairMilk - mleczna odżywka, z którą nie do końca się polubiłyśmy.

Witajcie, zapewne nie raz zachwycałyście się reklamami produktów od Nivei, ja również jestem ich fanką. Podoba mi się w nich ta lekkość, prostota, codzienność i delikatność. Przedstawiane są w nich w dużej większości zwykłe dziewczyny i kobiety, z którymi ciężko się nie utożsamiać. Często są to osoby niby przypadkiem zapraszane prosto z ulicy do przetestowania jakiegoś produktu i zawsze nie patrząc na kolor skóry czy porowatość włosów są nimi zachwycone. Myślę sobie "łał skoro one tak mogą, mogę i ja, bo dlaczego by u nich miało się to sprawdzić a u mnie nie". Już kilka razy obiecałam sobie, że nie dam się nabrać na ten chwyt marketingowy, ale jeszcze ten jeden raz dałam.

W ten piękny chłodny czerwcowy dzień zabrałam się do spisania moich żali na temat odżywki, która swego czasu zawojowała całą blogosferę. Mleczna formuła od Nivei, która obiecywała lśniące włosy i zachwycała tak wiele dziewczyn dla mnie stała się włosowym koszmarem.

Co powinno być:
Innowacyjnośc mlecznej fomuły powinna intensywnie przeniknąć do wnętrza włosa zapewniając mu regeneracje i wzmocnienia od wewnątrz. Składniki zawarte w strukturze, a mowa tu o Eucerit'ie, hydrolizowanym proteina mleka oraz Panthenol'u mają wypełnić ubytku w strukturze włosa dzięki czemu ochronią włosy przed postępującym zniszczeniem oraz utratą wilgoci.
Producent kusi i wabi obietnicą zdrowych, odżywionych i nawilżonych włosów. Pięknych, sypkich i mięsistych a do tego wystarczy nałożyć ją dosłownie na 5 - 10 minut i spłukać. 

Co otrzymałam:
Nakładałam ją w chyba każdym możliwym wariancie: jako samą odżywkę na dłużej/krócej, dodawałam do masek, nawet nakładałam przed olejowaniem, niestety efekt był zawsze mniej lub bardziej mierny. Spłukiwanie zajmowało mi około 5-10 minut przez jej niesamowitą tendencję do pienia się, a na dodatek za każdym razem plątała moje włosy przez co naprawdę ciężko zapanować było mi nad nimi kiedy podsychały i zabierałam się do ich przeczesywania.

Skład:
Tutaj niestety też nie ma dużego pola do popisu. Poza tym, że jest mocno chemiczny jak widać na pierwszy rzut oka, substancje, które mają tak zbawiennie wpłynąć na stan naszych włosów zaznaczyłam na zielono.

Aqua (woda) , Cetyl Alcohol (emolient), Myristyl Alcohol (emolient), Dimethicone (silikon rozpuszczony w wodzie, bezpieczny), Stearamidopropyl Dimethylamine (naturalny skladnik pozyskiwany z oleju rzepakowego), Lanolin Alcohol (Eucerit®) (naturalny środek emulgujący pozyskiwany z owczej wełny, lanoliny), Hydrolyzed Milk Protein (hydralizator protein mleka), Panthenol (nawilżacz), Silicone Quaternium-18 (silikon łatwo zmywalny), Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride (ma pomóc w rozczesywaniu włosów),  Coco-Betaine (substancja myjąca, może podrażniać i wysuszać), Trideceth-6 (substancja myjąca, pomaga usuwać zanieczyszczenia z włosów), Sodium Chloride (chlorek sodu, działa anstystatycznie wpływając na konsystencję kosmtyku), Trideceth-12 (emulgator, substancja myjąca), C12-15 Pareth-3 (emulgator składników w kosmetyku), Cocamidopropyl Betaine (łagodna substancja myjąca, która jest pochodną oleju kokosowego), Lactic Acid (kwas mlekowy, nawilża jeden z naturalnych składników skóry i włosów), Phenoxyethanol (delikatny konserwant), Limonene (składnik kompozycji zapachowej imitujący skórkę cytryny), Linalool (składnik kompozycji zapachowej imitujący zapach konwalii), Geraniol (składnik kompozycji zapachowej imitujący zapach pelargonii), Benzyl Alcohol (alkohol benzynowy, reguluje lepkość kosmetyku), Citronellol (składnik kompozycji zapachowej imitujący zapach róży), Alpha-Isomethyl Ionone (substancja zapachowa), Parfum (zapach).

Niestety coś na czym tak naprawdę powinna być zbudowana ta odżywka jest w kolejce substancji korzystnych na samym końcu. Na dodatek skład jest mocno chemiczny, sama pojemność mało wydajna i bardzo oporna w trakcie spłukiwania.

Reasumując:
Po raz kolejny zawiodłam się na ich produkcie, tak naprawdę poza jedną z moich ukochanych odżywek Nivea LongRepair nic nie zyskało mojego włosowego uwielbienia. Dawno nie miałam odżywki, która do tego stopnia plątała mi włosy i odkształcała skręt. Chyba już raz na zawsze pożegnam się z proteinami w odżywkach Nivea.

A jak u was spisuje się ten produkt ?
Pozdrawiam, Madeline


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Polecane Posty

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger