Co zabieram ze sobą na kilka dni urlopu ?
Urlop w tym roku postanowiliśmy przeznaczyć na spędzenia czasu z rodziną. Przez ostatnie pare miesięcy mieliśmy sporo rzeczy na głowie w związku z zakończeniem studiów oraz obronami, a także załatwianie wszystkich formalności potrzebnych nam do wyjazdu. Czego skutkiem było przerzedzenie naszych przyjazdów do mnie do domu. Wiążę się to przede wszystkim z odległością, dzieli nas niestety około 400 km. Dlatego tych dziesięć dni wolnych postanowiliśmy przeznaczyć na pobyt u mnie w domu i pospędzanie czasu z rodzinką :). A w tych 10 dniach postanowiłam odseparować 2 dni, aby w końcu pokazać mojego ukochanemu Sandomierz, miasto bliskie memu sercu od dzieciństwa.
Na początku mieliśmy spędzić w Sandomierzu 3 dni. Jednak niestety z przyczyn rodzinnych musieliśmy ograniczyć wyjazd do 2. Na takie krótkie wypady postanowiłam zabrać moich ulubieńców, którzy sprawdzają się u mnie bez względu na wszystko. Jednak na początku orientacyjnie sprawdziłam pogodę aby zawężyć sobie krąg kosmetyków, których będę potrzebowała.
Temperatura choć trochę odpuściła z poziomem swojej żarliwości stwarzyła nam idealne warunki do zwiedzania. Mogłam więc pobawić się w przewodnika w całej swojej okazałości, a moje włosy mogły odpocząć od wrocławskich upałów. W końcu rozpuściłam włosy i nie musiałam martwić się o ich stan. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jaką wielką radość będę miała z rozpuszczenia włosów z warkocza, małe rzeczy a jakże cieszą.
Rano przed wyjściem końcówki zabezpieczyłam jedwabiem do włosów z Joanny. Jakiś czas temu wróciłam do niego w pielęgnacji końcówek włosów przeglądając stare zdjęcia i opisy kosmetyków których używałam. Kilka lat temu działał u mnie koncertowo więc postanowiłam do niego wrócić i już teraz wiem, że podjęłam bardzo dobrą decyzję. Nic tak dobrze nie działa na moje włosy jak zabezpieczanie końcówek jedwabiem. Czasami zdarzało się, że odrobina oleju np. z pestek malin przeciążał mi włosy i sklejał w nieestetyczne strąki natomiast z jedwabiem jeszcze nie zauważyłam takiej zależności.
Do pozostałej pielęgnacji zabrałam ze sobą:
- szampon lniany (wzmacniający) z Barwy Naturalnej,
- balsam z maliny arktycznej z Banii Agafii,
- olej ze słodkich migdałów.
Kiedy wróciliśmy pierwszego dnia wieczorem do pensjonatu postanowiłam szybko zrobić małe spa dla włosów. Dolałam oleju ze słodkich migdałów do balsamu z maliny arktycznej i potrzymałam na włosach około 20 - 30 minut. Po tym czasie wszystko spłukałam letnią wodą i zabrałam się za mycie głowy. Szampon lniany ze względu na swoje duże właściwości oczyszczające rozpuściłam w proporcji 1:3 z wodą i całością umyłam skórę głowy wcześniej nakładając na same włosy od wysokości ucha w dół sam balsam z maliny arktycznej.
Włosy wysuszyłam wieczorem na balkonie, wyglądały na odżywione, sypkie, dociążone/ale nie obciążone i lśniące. Dawno nie byłam tak zadowolona z ich stanu jak po niedawnym skróceniu. Na noc związałam je w delikatnego warkocza, rano były więc lekko falowane co jeszcze bardziej przenosiło mnie w klimat wakacji i ciepłego lata ;).
Jestem zwolenniczką minimalizmu wakacyjnego i nie zabieram ze sobą drugiej walizki kosmetyków. Wychodzę z założenia, że nawet jeśli nie zabiorę czegoś czego będę potrzebowała dokupię to w jakieś miejscowej drogerii. Stawiam na swoich sprawdzonych ulubieńców, którzy w razie czego wyratują mnie z każdej sytuacji.
A co wy zabieracie ze sobą na wakacje ?
Pozdrawiam z miasta 7 wzgórz, Madeline.
W Sandomierzu jeszcze nie miałam okazji być. Szampony Babuszki Agafii bardzo lubię, ale tego balsamu nie używałam. Dobrze się sprawdza? ;)
OdpowiedzUsuńOd pierwszego użycia stała się moim ulubieńcem. Świetnie nawilża i dociąża mi włosy, w najbliższym czasie postanie o niej post :)
UsuńSuper! Dziękuję za odpowiedź. ;)
UsuńJa zawsze takie rzeczy jak szampon, paste czy żel pod prysznic kupuję na miejscu a ważne jest dla mnie zabranie ulubionego żelu do mycia twarzy i kremu żeby mnie nie wysypało:D
OdpowiedzUsuń