Włosowe inspiracje: jesienne odcienie rudych włosów, które pokochasz

Jesień zawsze przychodzi do mnie zbyt wcześnie. Lato zawsze trwa za krótko, a jego ciepło znika, nim zdążę się nim nacieszyć. Z czasem jednak nauczyłam się cieszyć jej chłodnymi porankami, które dawały ukojenie po upalnych, parnych dniach. Zawsze kojarzyła mi się z naturalnym balejażem, tym, który pojawia się po słonecznych wakacjach. Te rudawe przebłyski na moich włosach bywały moją zmorą i walczyłam z nimi na wszelkie sposoby. Ale kiedy widzę pełne, głębokie rudości na czyjejś głowie, nie mogę oderwać od nich wzroku. Uwielbiam „lisie” odcienie, bo kryje się za nimi wyjątkowa, nietuzinkowa uroda.. Zdjęcia standardowo pochodzą z Pinterest'u.
Rude włosy i Ania z Zielonego Wzgórza
Kiedy byłam mała, zaczytywałam się w Przygodach Ani z Zielonego Wzgórza i z wypiekami na twarzy oglądałam ekranizację z 1985 roku, w której Anię grała Megan Follows. Utożsamiałam się z jej postacią niemal w każdym aspekcie: kreatywność, romantyzm, indywidualizm i chęć życia na własnych zasadach, bo były one mi bliskie już od dziecka. Przyjaźń Ani z Gilbertem i ich wspólne perypetie budowały moje młodzieńcze marzenia o miłości, tej prawdziwej, opartej na równości, szacunku i wierności, ale z odrobiną figlarności i charakterności. 


Kiedy spotykam osobę z rudymi włosami, widzę w niej kogoś odważnego, kto potrafi radzić sobie w każdej sytuacji i żyje według własnych reguł.











Cienie przeszłości rudowłosych
Dziś rude włosy budzą zachwyt, ale nie zawsze tak było. Przez wieki ich posiadacze musieli mierzyć się z przesądami i uszczypliwymi opiniami od „fałszywych rudzielców” po „złośliwe charakterki”. W średniowieczu rudowłosych częściej posądzano o czary, a w starożytnym Egipcie bywało, że składano ich w ofierze bogowi Ozyrysowi… grzebiąc żywcem. Dobrze, że te czasy minęły i dziś rudość na włosach możemy podziwiać w pełnym świetle, bez strachu, a z dumą, bez zabobonów, a wiedzą, że za ten odcień włosów odpowiadają mutacje genów, a nie nieziemskie moce.





Jesień w sercu, lato w tle

Wracając do tego co mamy za oknem, bo jesień zbliża się do Polski dużymi krokami. Choć kiedyś nie byłam jej największą fanką, dziś czekam na nią z tęsknotą i nawet tutaj, w Australii, gdzie lato trwa niemal wiecznie. Bo w tej stałej, słonecznej codzienności łatwo popaść w rutynę.

Doceniajmy to, co mamy, każdą porę roku, każdy odcień naszych włosów i każdy moment, w którym możemy poczuć się sobą.


Doceniajmy to co mamy.

Pozdrawiam, 
Madeline














4 komentarze:

Polecany post

Czy to tu się jeszcze pisze? – refleksja blogowa, powrót i sens pisania w 2025

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz logowałam się tutaj bez poczucia lekkiego wstydu.. Wiesz, tego rodzaju „zaraz-napiszę-tylko-najpierw-odkurzę...

Copyright © Je suis Madeline , Blogger